Stefan Niewiadomski, odznaczony przez prezydenta RP krzyżem Wolności i Solidarności domaga się w szczecińskim Sądzie Okręgowym rekompensaty za doznane w latach 80. krzywdy - we wtorek odbyła się w tej sprawie kolejna rozprawa. Okazało się na niej, że w 1992 r. sąd w Bydgoszczy zasądził mu już 10 tys. zł odszkodowania. Ale związkowiec nic o przyznanych pieniądzach nie wie.
Informacja o procesie odszkodowawczym, który na początku lat 90. odbył się w bydgoskim sądzie zaskoczyła wszystkich obecnych na rozprawie. Stefan Niewiadomski zapewnia, że nic o nim nie wie. I o zasądzonych mu wtedy pieniądzach również. Sędzia prowadząca sprawę zwróci się więc do sądu w Bydgoszczy z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii.
Stefan Niewiadomski był przewodniczącym „S" w Fabryce Papieru Skolwin. Został zatrzymany zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. 4 marca 1982 r. skazano go na 1,5 roku więzienia w tzw. procesie jedenastu w Bydgoszczy.
Razem z Niewiadomskim siedział również Andrzej Milczanowski. We wtorek zeznawał jako świadek. Opisywał warunki w jakich przebywali więźniowie w obu zakładach.
- Najbardziej dokuczał nam brak higieny i kiepskie jedzenie - przyznał. - Pamiętam np. słynne już potulickie kotlety z insektami. ©℗
Cały artykuł w środowym "Kurierze Szczecińskim"
(lw)
Na zdjęciu: Andrzej Milczanowski przed salą rozpraw. Po prawej Maciej Krzyżanowski, pełnomocnik wnioskodawcy Stefana Niewiadomskiego.
Fot.: Ryszard PAKIESER