O przykrym widoku usychających szczecińskich magnolii w kolejnych punktach miasta informują nas Czytelnicy. Ostatnio – pani Małgorzata (nazwisko do wiadomości redakcji) – opisała, jak się starała uratować te z parku Łyczywka (Pogodno), sama je podlewając. Niestety, nie dała rady. Teraz podesłała też zdjęcia kolejnych zaniedbanych i dogorywających niegdyś zielonych okazów. Z sąsiedztwa przystanku „Filharmonia” przy ul. Matejki.
Tak o nich przekazała:
– Kilka tygodni temu zauważyłam, że jedna usycha. Niestety, na nic się zdały moje interwencje w Zakładzie Usług Komunalnych. Sygnały zostały zignorowane, więc… Jedna magnolia umarła, a druga dogorywa. Już kilka lat cieszyły oczy w tak prestiżowym dla Szczecina miejscu. I co? Jak mają przetrwać w miejscach może mniej znaczących, ale przez szczecinian traktowanych z wielkim sentymentem? Skoro nawet te z widokiem na Szczecińską Filharmonię są przez służby odpowiedzialne za stan miejskiej zieleni traktowane po macoszemu, bez serca.
Zapytaliśmy szczeciński magistrat oraz ZUK o przyczynę obumierania magnolii na pasie zielonym ul. Matejki. Odpowiedź otrzymaliśmy tylko z ZUK. Oto jej pełna treść (pisownia oryginalna):
„ZUK oraz szczeciński Magnolie rosnące przy przystanku „Filharmonia” posadzone zostały kilka lat temu i w roku bieżącym nie były podlewane. Drzewa na terenach zieleni są podlewane przez dwa lata. Po tym okresie drzewa powinny się zaadaptować do nowych warunków. Z uwagi na to, że mamy do czynienia z żywym organizmem, nigdy nie ma pewności czy mimo prawidłowej pielęgnacji drzewo nie obumrze. Z reguły kilka procent drzew (nawet podlewanych) obumrze w ciągu kilku lat od posadzenia”.
Bez komentarza pozostawiamy fakt, że pod taką odpowiedzią nie miał odwagi się podpisać żaden z urzędników ZUK. ©℗
(an)
Fot. Czytelniczka