Sad Rejonowy w Kamieniu Pomorskim zdecydował w poniedziałek (6 marca) o tymczasowym aresztowaniu na okres trzech miesięcy Ryszarda D. i Elżbiety B. podejrzanych o uprowadzenie i pozbawienie wolności 12-letniej dziewczynki. Przypomnijmy, że do porwania doszło w Golczewie w piątek wieczorem. Dziewczynkę odnaleziono trzy godziny póżniej. Podejrzanych ujęto w sobotę rano. Ryszard D. dwa miesiące temu przedterminowo opuścił więzienie, do którego trafił za ciężkie pobicie innego dziecka.
W 2010 roku Ryszard D. bestialsko pobił i pozostawił nagą na mrozie 10-letnią dziewczynkę. Sąd skazał go na karę 9 lat więzienia. Jednak w styczniu 2017 r. po siedmiu latach odbywania kary przedterminowo zwolniono go. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Szczecinie odrzucił pięć innych wniosków Ryszarda D. o przedterminowe zwolnienie. Prokurator i służba więzienna negatywnie odnieśli się także do ostatniego, szóstego wniosku osadzonego w sprawie zwolnienia.
3 marca 2017 r. Ryszard D. wraz ze swoją partnerką Elżbietą B. porwali 12-letnią Amelię z Golczewa. Trzy godziny później dziecko odnaleziono w porzuconym przez porywaczy samochodzie. Dziewczynka była pod wpływem alkoholu. Zlecono badania toksykologiczne pod kątem obecności w jej organizmie narkotyków. Prokuratura nie chce na razie wypowiadać się na temat przebiegu wypadków od momentu porwania do odnalezienia dziecka ani tym bardziej o motywach porywaczy. Dziewczynka po wyjściu ze szpitala jest już w domu z rodziną. Objęto ją opieką psychologiczną.
Janusz Jaromin, sędzia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie powiedział nam, że w trakcie rozpatrywania wniosku o przedterminowe zwolnienie, sąd nie brał pod uwagę opinii psychologiczno-psychiatrycznej. Takiej po prostu w aktach sprawy nie było. Ryszard D. odbywał bowiem karę pozbawiania wolności "za przestępstwo przeciwko zdrowiu". Ta kategoria przestępstw nie wymaga bowiem zlecania opinii psychologiczno-psychiatrycznej.
(r.c.)
Na zdjęciu: Trzeci z zatrzymanych doprowadzany przez policję na przesłuchanie w Prokuraturze Rejonowej w Kamieniu Pomorskim. Został on zwolniony.
Fot. PAP/Marcin Bielecki