Piątek, 23 sierpnia 2024 r. 
REKLAMA

Tożsamość miasta protestu

Data publikacji: 14 maja 2017 r. 10:58
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:40
Tożsamość miasta protestu
Fot. Robert Stachnik  

Kiedy trzy lata po wojnie Krystyna Feldman, lwowska aktorka szukająca sobie miejsca w powojennej Polsce, przyjechała do Szczecina, miasto wydawało jej się straszne. Dziś w Szczecinie można usłyszeć, że wielu mieszkańców dopiero po wydarzeniach Grudnia ’70 roku zaczęło je traktować jako swoje i że teraz zaczyna się jego nowy rozdział.

– Park Żeromskiego był zmorą, kręciły się po nim podejrzane typy, pijacy, panie lekkich obyczajów – wspominała Krystyna Feldman, która w 1948 r. została zaangażowana do Teatru Polskiego. Pisała po latach, że to portowe miasto „miało w sobie coś egzotycznego”, ale „było takie nieprzyjemne, odpychające, groźne”. Aby z centrum dojść do pracy, musiała przeciąć park Żeromskiego. Jako że dla niej i dla gości teatru był to koszmar, zarządca Teatru Polskiego zorganizował kilka samochodów, które ich dowoziły.

Dziś park Żeromskiego jest pięknym miejscem, jednym z terenów zielonych, których w Szczecinie, najbardziej zielonym mieście w Polsce, jest dużo. Gdy w 1948 r. Krystyna Feldman zaczynała pracę w teatrze, panowała tu jeszcze niepewność: „Czy będzie to polskie, czy nie?”. I nawet później, w 1972 r., gdy Feldman ponownie gościła w Szczecinie, czuła tę niepewność. Zapisała: „W enerdowskie wolne soboty przez Szczecin przewalały się tłumy Niemców. Kiedy oni szli na zakupy, ja nie wychodziłam z domu. Tak dużo ich było. Tłumy! Tłumy byłych faszystów, którzy przefarbowali się na komunistów”.

Cały artykuł w "Kurierze Szczecińskim", e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 12 maja 2017 r.

Uwe Rada

Publicysta, twórca portalu o rzekach, autor m.in.: monografii Odry, Niemna i Adriatyku, wydanych także po polsku, oraz wielu artykułów o Szczecinie. Niedawno był w „Kurierze Szczecińskim” na praktyce doskonalącej język polski.

Fot. Robert Stachnik

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

re: Szczn
2017-05-14 17:24:09
To może zwykli mieszkańcy powinni się bardziej zaangażować. A jak kładą lachę, to waadza robi co chce i z kim chce. Władza deprawuje, dlatego trzeba jej patrzeć na ręce, ale samo to się nie zrobi.
Szczn
2017-05-14 11:27:14
Dla niektórych rzeczywiście, miasto może być traktowane jako ich. Restauratorzy, developerzy,właściciele kamienic. To miasto jest ich, racja.
obserwator
2017-05-14 11:07:30
Bardzo ciekawy artykuł w wydaniu także papierowym Kuriera. To jest to co zawsze pisałem o Lasztowni , historii o perspektywach.Do tematu drodzy internauci wrócę póżniej. Zapraszam do dyskusji.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA