Numer 112 nie zawsze jest najszybszym i najsprawniejszym sposobem sprowadzenia pomocy medycznej. Przynajmniej na razie. Operator i tak będzie musiał połączyć wzywającego karetkę z dyspozytorem pogotowia. Powtarzanie informacji zabiera zaś cenne sekundy.
– Ustawa o ratownictwie medycznym mówi, że zgłaszającego o zagrożeniu życia i zdrowia i tak należy przełączyć do dyspozytora pogotowia – przyznaje Małgorzata Smolarek, kierownik Zachodniopomorskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. – Trwają jednak prace nad tym, aby było tak, jak przy powiadamianiu straży pożarnej czy policji – aby za pomocą formatek (elektronicznie) przekazywać informacje o zgłoszeniu, zgodnie z wzorcem: gdzie, co i opis zdarzenia. Na razie jednak po wstępnym ustaleniu, że potrzebna jest pomoc medyczna, operator 112 musi przełączyć zgłaszającego do dyspozytora pogotowia.
To musi wydłużać czas wysłania pomocy.
– Za to nie ma u nas tzw. kolejkowania – dodaje kierownik Centrum. – Numer 999 może być przez dłuższy czas zajęty i trzeba czekać. U nas połączenie następuje średnio w ciągu 8-9 sekund. Jeśli ten czas się wydłuża o kilka sekund, to system łączy z innym Centrum w kraju. Bo to jest ogólnopolska sieć. Operator zaś udzieli wskazówek, jak pomóc poszkodowanemu do czasu przybycia karetki. To ważne, zwłaszcza wtedy, gdy z powodu zbyt dużego obciążenia pogotowia, nie można się natychmiast połączyć z dyspozytorem.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 22 czerwca 2017 r.
(sag)
Fot. Ryszard Pakieser