Choć miejsce pod instalację „Frygi" na placu Zamenohofa jest już przygotowane, w mediach społecznościowych trwa akcja przeciwko rzeźbie.
O tym, że w Szczecinie stanie instalacja Maurycego Gomulickiego wiadomo od marca. Dyrekcja 13 Muz oraz władze miasta ogłosiły wówczas plan corocznego uatrakcyjniania miejskiej przestrzeni dziełami sztuki współczesnej. Na pierwsze z nich, w budżecie instytucji zapisano 200 tysięcy złotych (to koszt m.in. projektu, wykonania, transportu, pozwoleń, prac sprawdzających i instalacyjnych).
Przeciwnicy „Frygi" mówią jednym głosem: rzeźba jest brzydka, obsceniczna i za droga. Na facebookowym profilu „Nie dla frygi za 200 tys. na Zamenhofa" można przeczytać m.in. „ten pseudoartysta to lewak i zboczeniec", „wygląda mi to na reklamę szaszłyka", „Miś na miarę naszych czasów". Dla wszystkich nieprzekonanych, 13 Muz zorganizowało w niedzielę spotkanie informacyjne. Ogłoszenie pojawiło się na profilu instytucji , profilu przeciwników inicjatywy oraz w najbardziej żywych wątkach dyskusji. Mimo to efekt był mizerny: w Muzach pojawiły się ledwie dwie osoby.
- Trochę zaskoczyła nas taka frekwencja, ale najwyraźniej pozostałym 3500 osób coś nagle wypadło. Jeśli jednak uzbiera się jakaś większa grupa zainteresowanych to chętnie zorganizujemy takie spotkanie ponownie - deklarują przedstawiciele instytucji.
Maurycy Gomulicki, ma w dorobku rzeźby miejskie w innych miastach: w Warszawie od 2009 roku funkcjonuje jego „Światłotrysk"- różowy neon przedstawiający szklankę z napojem pełnym bąbelków, poznaniacy zamówili u niego różowy, falliczny „Obelisk", inspirowany stojącym na Starym Rynku pręgierzem, w Nowej Hucie artysta ustawił muchomory wielkości człowieka, a w 2012 roku zainaugurował galerię Open'era swoim „Totemem". ©℗
(kas)
Czytaj w „Kurierze Szczecińskim" albo kup e -wydanie