Od początku grudnia tylko w Szczecinie przestępcy podający się za policjantów, funkcjonariuszy CBŚP, przedstawicieli Caritasu, pracowników opieki społecznej, ukradli starszym mieszkańcom miasta ponad sto tysięcy złotych! Jedną ze szczecinianek namówili nawet na... zaciągnięcie w banku pożyczki.
Skradzione kwoty są różne - od kilkuset złotych po kilkadziesiąt tysięcy. Metoda „na wnuczka" wciąż jest „ulepszana". I aby nie zostać bez grosza przy duszy trzeba stosować tylko jedno rozwiązanie: nie dawać kasy nikomu nieznajomemu. Nawet jeśli twierdzi, że jest policjantem, prokuratorem, księdzem...
- Jedna pani straciła 47 tys. złotych, inna 40 tysięcy. W tym drugim przypadku okradziona to 60-letnia mieszkanka Pogodna. Nie dość, że zlikwidowała lokatę, to jeszcze zaciągnęła pożyczkę na 20 tysięcy złotych. „Pozbyła się" wszystkich oszczędności, w dodatku musi spłacać raty - opowiada nadkom. Katarzyna Legan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. - Schemat w obu przypadkach był bardzo podobny. Najpierw zadzwonił ktoś, kto przedstawiał się jako wnuczek, prosił o pożyczkę. Za chwilę kolejny telefon - tym razem z policji, zawiadamia o tym, by pomóc w akcji i ująć oszusta na gorącym uczynku. W tym celu trzeba przekazać mu pieniądze, a śledczy wtedy go zatrzymają. Seniorowi wydaje się wówczas, że bierze udział w policyjnej akcji, że pomoże... Co ciekawe, przestępcy mówią też o tym, że lepiej oszczędności nie trzymać w tak gorących czasach w banku, bo nie wiadomo, czy nie przepadną. ©℗
(kol)
Fot. Robert STACHNIK
Więcej w magazynowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu