„Mimo wysokich temperatur i małych opadów trawniki są poddawane koszeniu. Po kliku dniach wypala je słońce. Pojawiają się ubytki. Otrzymany efekt jest odwrotnym od zamierzonego" - argumentowali radni w interpelacji skierowanej do prezydenta Szczecina. Ale miejskich urzędników do zachowania spontanicznych i zakładania kwietnych łąk jednak nie przekonali.
Radni - Dominika Jackowski i Przemysław Słowik - zachęcali służby odpowiedzialne za stan miejskiej zieleni do zakładania kwietnych i tzw. spontanicznych łąk (o czym pisaliśmy w artykule pt. „Szczecin otwarty na naturę?") . Także do ograniczenia skali pustynnienia trawników poprzez ograniczenie częstotliwości i skali ich koszenia, przynajmniej w okresie upałów: wyłącznie do pasów skrajni jezdni, co zapewni widoczność i bezpieczeństwo kierowcom. Ale w Szczecinie - jak wynika z odpowiedzi na interpelację, udzielonej przez wiceprezydent Annę Szotkowską - „zielonej rewolucji" spodziewać się nie można. Miasto środków dotychczas rezerwowanych na koszenie trawników nie będzie przeznaczać na przykład na nowe nasadzenia drzew i krzewów czy zainwestować w renowację parków i zieleńców. Bo…
- Nie da się - komentuje radna Dominika Jackowski (Koalicja Obywatelska). - Dlatego na Gumieńcach, przy Jeziorze Słonecznym, właśnie koszą wypaloną trawę. Absurd. Chyba że chodzi o to, aby wyjeździć paliwo.
Równie ciekawy przykład szczecińskiej wersji koszenia trawników zdarzył się na skwerze u zbiegu ul. Modrej i Szerokiej (Krzekowo-Bezrzecze). Gdzie w cieniu wysokich drzew…
- Trawa praktycznie nie istnieje. Gleba jest wysuszona. Ale panowie z podkoszarkami jadą równo po całym parku. Nie uprzątnęli śmieci, więc właściwie to tylko je skosili - mówi radny Przemysław Słowik (Koalicja Obywatelska). - Nie powinniśmy płacić z miejskiego budżetu za taką bezmyślność wykonawcy. Liczę, że Prezydent Szczecina odpowiednio rozliczy za takie partactwo.
Powinny to zrobić służby odpowiedzialne za stan miejskiej zieleni. Tym bardziej że w umowach z firmami, którym zlecono pielęgnację szczecińskich skwerów, zieleńców i parków znalazło się wyraźne zastrzeżenie: „Koszenie (…) poprzedzone sprzątnięciem wszelkich nieczystości z terenu. Zgrabienie skoszonej trawy, wywóz i utylizacja tego samego dnia po wykonanej pracy".
„Reasumując informuję, że temat poszukiwania nowych rozwiązań (m.in. zakładanie łąk kwietnych) w utrzymaniu terenów zieleni, uwzględniających zarówno oszczędność w kosztach z tym związanych, jak i zapewnienie bioróżnorodności i dbałości o środowisko przyrodnicze, jest tematem ważnym, który obecnie jest rozważany na różnych płaszczyznach" - przekazała wiceprezydent Anna Szotkowska radnym, odpowiadając na ich postulat o ograniczenie koszenia trawników.
Choć przecież nie tylko aspekt finansowy pomysłu jest istotny - o czym przekonują przykłady wielu polskich miast, m.in.. Poznania, Wrocławia, Łodzi, Gdańska, Warszawy i Krakowa. Łąki zatrzymają wodę z opadów, a uliczne pyły w okresie upałów. Wpłyną na obniżenie temperatury w śródmiejskim gęsto zurbanizowanym terenie. W sumie przyczynią się do poprawy jakości powietrza (tzw. łąki antysmogowe), więc w mieście z łąkami mieszkańcom odczuwalnie lepiej się oddycha.
A. NALEWAJKO
Fot. Przemysław SŁOWIK
Na zdjęciu: „Koszenie jest nie tylko kosztem dla miasta, ale również przyczynia się do produkcji spalin przez ciągniki i kosiarki. Takie trawniki wyglądają elegancko, ale z biologicznego punktu widzenia są martwe. Przy ograniczonych środkach, bez intensywnej pielęgnacji, koszony trawnik nie zawsze wygląda estetycznie, a poza tym gleba, na której rośnie, szybciej się przesusza. Obserwujemy to niestety w Szczecinie. Otrzymany efekt jest przeciwieństwem pielęgnacji trawników" - przekonują radni. Na zdjęciu: koszenie przy jez. Słonecznym.