– Dla mnie to był ewidentny skok na majątek Porty Holding – mówiła we wtorek (25 października) dziennikarka Ewa Ornacka w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Zeznawała jako świadek w procesie o odszkodowanie za utraconą wartość akcji stoczniowego holdingu.
Przypomnijmy, że ok. 2200 akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding domaga się od Skarbu Państwa zadośćuczynienia za utracone korzyści. Chcą wypłaty ponad 21 zł za akcję, bo taka była jej wartość księgowa w 2002 r., tuż przed upadłością SSPH. Łącznie roszczenia mogą wynieść co najmniej kilkadziesiąt mln zł. To największy pozew zbiorowy w Polsce. Reprezentantem grupy jest Krzysztof Piotrowski, były prezes Porty Holding.
We wtorek przesłuchano Ewę Ornacką, znaną dziennikarkę śledczą i autorkę książek, specjalizującą się w tematyce przestępczości zorganizowanej. Nawiązała ona do swojego artykułu pt. „Paliwowy syndykat”, który się ukazał w grudniu 2005 r. w tygodniku „Wprost”.
– Dotyczył kulis upadku stoczni – mówiła E. Ornacka. – Sprawa ta przebiła wiele historii związanych z przestępczością zorganizowaną. Dla mnie to był ewidentny skok na majątek Porty Holding, a pan Jacek Piechota (ówczesny minister gospodarki – przyp. red.) odegrał ważną rolę w tym procesie. Były to zakusy ludzi związanych z SLD.
Dodała, że wokół tematu pojawiały się nazwiska prominentnych polityków Sojuszu, oprócz Piechoty, m.in. Wiesława Kaczmarka i Leszka Millera.
– Po napisaniu tego tekstu były szef ABW ze Szczecina, pan Wiesław Kowalski, zaprosił mnie do mieszkania i poradził mi, bym odchodziła od tematów związanych z panem Piechotą, bo po co ma mi się stać krzywda – zaznaczyła dziennikarka, nie kryjąc, że była zastraszana w związku z tekstem, który się ukazał we „Wprost”.
We wtorek mieli być jeszcze przesłuchani dziennikarka śledcza Anita Gargas-Wojciechowska oraz były minister skarbu państwa Aleksander Grad, jednak nie stawili się w sądzie.
Tekst i fot. (ek)