Wyrzucając śmieci, rzadko zastanawiamy się, jaki jest ich dalszy los. Wiadomo, że zabiera je samochód potocznie zwany śmieciarką i wywozi „gdzieś”. To co dalej się dzieje z odpadami, przeciętnego mieszkańca praktycznie nie interesuje. Tymczasem wiele ciekawych historii na temat naszych odpadów mogliby opowiedzieć pracownicy EcoGeneratora, czyli Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów w Szczecinie.
EcoGenerator to w dużym uproszczeniu nowoczesna elektrociepłownia, która produkuje energię z odpadów. Te zmieszane trafiają do bunkra, którego pojemność wynosi ponad 6 tys. ton. Tam za pomocą ogromnego chwytaka, którym steruje operator, są wrzucane do dwóch lejów zasypowych. Leje prowadzą odpady prosto na rozgrzany ruszt. Wielka stalowa łapa, która musi zasypywać leje średnio co 15 minut, może pochwycić kilka ton odpadów naraz. W tej mieszaninie trudno dostrzec coś konkretnego. Dopiero na późniejszym etapie procesu unieszkodliwiania odpadów pracownicy zakładu dokonują ciekawych odkryć. Okazuje się, że do śmieci ludzie potrafią wyrzucić dosłownie wszystko.
Jak czytamy na stronie internetowej EcoGeneratora, w „śmieciach” można znaleźć pamiątkowe medale, hełm wojskowy, kajdanki, podkowę… Wśród niecodziennych odkryć był też metalowy wózek sklepowy, a nawet… podwozie fiata 126p! Kontenery ze złomem w EcoGeneratorze są czasami pełne skarbów. Te nie dość, że przetrwały próbę czasu, to jeszcze konfrontację z płomieniami i rozgrzanym do ponad 850 stopni Celsjusza rusztem. Najciekawsze znaleziska można obejrzeć w gablocie usytuowanej na jednym z korytarzy zakładu. Niestety, z powodu epidemii COVID-19 możliwość zwiedzania zakładu została wstrzymana do odwołania.
Znalezienie nietypowych skarbów wymaga czasu. Niepotrzebne metalowe przedmioty, które trafiają do śmieci, nie wypalą się do końca na rozgrzanym ruszcie EcoGeneratora. Kiedy przetrwają to starcie, są zsypywane do odżużlacza. Ten wypycha żużel i złom na podajniki wibracyjne, które oddzielają większe elementy metalowe. Mniejsze elementy wpadają na podajniki taśmowe i są transportowane razem z żużlem. Następnie za pomocą magnesów są usuwane. Duże kawałki złomu trafiają do kontenerów ustawionych za podajnikiem wibracyjnym. W ciągu doby może zapełnić się nawet kilkanaście takich kontenerów.
Pracownicy, przechodząc obok kontenerów, przypadkiem dostrzegają coś ciekawego. W ten sposób niektóre odpady zyskują miano eksponatów zakładowej wystawy albo po prostu wzbudzają sensację, tak jak np. podwozie, które sfotografował jeden z pracowników.
Zgromadzony złom na podstawie zawartych z Zakładem Unieszkodliwiania Odpadów umów, odbierają specjalistyczne firmy.
oprac. ToT