Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie uchylił pozwolenie na budowę kontrowersyjnego obiektu przy ul. Szymanowskiego. To zwycięstwo mieszkańców, którzy protestowali przeciwko tej inwestycji, i klęska nie tylko dewelopera, ale Urzędu Miasta i Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego - w ustnym uzasadnieniu sąd po obu instytucjach przejechał się walcem. Wyrok jest nieprawomocny.
- Kontrola legalności zaskarżonej decyzji oraz poprzedzającej ją decyzji prezydenta miasta Szczecin (czyli decyzji wojewody i prezydenta umożliwiających rozpoczęcie inwestycji - przypis AS) wykazała, że te akty naruszają zarówno normy prawa materialnego, jak i normy prawa procesowego w takim stopniu, że te akty w obrocie prawnym ostać się nie mogą - mówiła sędzia WSA Renata Bukowiecka - Kleczaj.
Sąd przypomniał, że organy administracji publicznej, które badały sprawę, mają obowiązek krytycznej oceny zgromadzonego materiału, aby dokonać rzetelnej oceny.
- W tym postępowaniu te zasady zostały naruszone przez organy obu instancji, a zwłaszcza organu odwoławczego - stwierdziła sędzia Reneta Bukowiecka-Kleczaj. - Były podnoszone liczne zarzuty, a organ praktycznie się do nich nie odniósł.
Sędzia podkreślała, że prawo własności jest w Polsce chronione, ale jak głosi Konstytucja, podlega ono także pewnym ograniczeniom. Krótko mówiąc, to, że deweloper kupił jakąś ziemię, nie oznacza, że może postawić na niej, cokolwiek mu się podoba. Według sądu nowa inwestycja narusza m.in. przepisy pożarowe, a także cały układ kompozycyjny tej części Szczecina, w której jest budowana.
Wyrokowi przysłuchiwali się mieszkańcy, którzy od miesięcy protestowali przeciwko inwestycji, nazywając ją "patodoweloperką". Ich zdaniem wielokondygnacyjny blok wielorodzinny z dyskontem i garażem podziemnym, który zaczęła budować firma Modehpolmo, stoi za blisko ich kamienicy i zamieni ich domy w pozbawione światła dziuple. Poza tym obawiają się utraty dostępu do chodników, do wiaty śmietnikowej, a także tego, że spadnie wartość ich nieruchomości.
- Bardzo się cieszę. Ten wyrok dał mi trochę nadziei, że system być może zacznie działać sprawniej, jeśli chodzi o gospodarkę mieszkaniową czy projektowanie deweloperskie, że naruszenia prawa, lawirowania między zapisami prawa nie będą już funkcjonować - komentowała na gorąco jedna z mieszkanek, Kinga Dalska. - Spodziewam się dalszej walki, spodziewam się, że deweloper odwoła się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Będziemy cierpliwi i na pewno się nie poddamy.
Na pytanie, czy nie ma wrażenia, że ten wyrok był bardziej miażdżący dla władz miasta, niż dla dewelopera, pani Kinga odpowiedziała krótko:
- Tak. I nie jest mi przykro.
©℗
Alan Sasinowski