Ruszył proces byłych dyrektorów Lasów Państwowych w Szczecinie (akt. 1)

Fot. Alan Sasinowski  

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Szczecinie ruszył proces, w którym trzech byłych dyrektorów Lasów Państwowych jest oskarżonych o to, że w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości fikcyjnie zatrudnili polityka prawicy Dariusza Mateckiego. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Jeden z nich nazwał zarzuty "potwarzą". 

Andrzej Szelążek (pozwolił mediom podawać swoje nazwisko), były dyrektor regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, Józef K., były dyrektor generalny LP, oraz były szef Centrum Informacyjnego LP Michał C. są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Mieli stworzyć dla Dariusza Mateckiego - dziś posła Prawa i Sprawiedliwości, a w okresie, w którym zawierano z nim umowy w LP, radnego Szczecina z ramienia Solidarnej / Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry - miejsca pracy, gdzie wcale nie pracował, a jedynie "uzyskał nieuprawnioną korzyść majątkową".  

- Czyny zarzucone oskarżonym zagrożone są surową karą pozbawienia wolności do 10 lat - powiedział we wtorek prokurator Dariusz Ślepokura. 

Na pierwszej rozprawie pojawili się Andrzej Szelążek oraz Józef K. Wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy, nie mają obowiązku stawiać się w sądzie. 

Sędzia Rafał Pawliczak odczytał wcześniejsze zeznania Andrzeja Szelążka, z których wynikało, że gdy Józef K. po raz pierwszy zasugerował, żeby zatrudnić Dariusza Mateckiego, który już był pracownikiem Lasów Państwowych, na stanowisku w Szczecinie, dyrektor regionalnej dyrekcji nie zgodził się, bo radnemu brakowało czterech lat stażu pracy do objęcia funkcji kierowniczej. Wtedy Józef K. miał postraszyć Andrzeja Szelążka, że zwolni go z pracy. Po pewnym czasie sugestia się powtórzyła i ostatecznie Dariusz Matecki został kierownikiem Zespołu do spraw Współpracy z Otoczeniem Regionalnym. Zdaniem Andrzeja Szelążka wszystko to odbyło zgodnie się z procedurami. Na swoim etacie Dariusz Matecki miał odbywać wiele spotkań, "robić dobrą robotę w mediach", propagować programy takie jak "Dobro z Lasu".

Andrzej Szelążek we wtorek skorygował zeznanie w jednym istotnym punkcie. Stwierdził, że nie było takiej sytuacji, żeby w sprawie Dariusza Matackiego Józef K. groził mu utratą pracy. Leśnik mówił, że na początku mógł się pomylić, bo składał zeznania pod wielką presją - zatrzymany rano przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, skuty kajdankami i wsadzony do klatki więziennej, wokół której stali uzbrojeni funkcjonariusze. 

- Dariusz Matecki prowadził profil regionalnych Lasów Państwowych. Miał duże zasięgi. Kilkadziesiąt razy większe niż moi pracownicy - wyjaśniał leśnik. 

Alan Sasinowski