Zapowiada się, że 8 kwietnia lub dłużej w większości placówek oświatowych w Koszalinie nie będzie zajęć dydaktycznych i opiekuńczych. Do 19 marca trwa referendum strajkowe. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) domaga się wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o tysiąc złotych dla pracowników.
We wtorek (12 marca) szefostwo koszalińskiego oddziału ZNP nie zdradziło listy placówek, ale flagi związkowe wiszące na wielu miejskich szkołach i przedszkolach mówią o udziale lub poparciu dla sporu zbiorowego. Celem protestujących jest zrównanie płac w oświacie ze średnim wynagrodzeniem w Polsce.
- Chcemy sensownych rozwiązań, aby pracownicy oświaty zarabiali godnie – mówi Małgorzata Chyła, prezes oddziału ZNP w Koszalinie.
Płace na poziomie 1751 zł netto powodują, że część nauczycieli zmienia zawód, a następcy nie garną się do pracy w szkołach.
Postulaty ZNP w kwestii poprawy wynagrodzeń zdecydowanie popiera Rada Powiatów: Koszalińskiego i Sławieńskiego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ). Emilia Kijko, wiceprzewodnicząca organizacji, twierdzi, że to walka o przyszłość edukacji w kraju.
Anna Grabowska, wiceprezes oddziału ZNP, podkreśla długofalowe zaniedbania, które po reformie oświaty wpływają na deficyt nauczycieli.
- Chcemy zapewnić jak najlepszą edukację, a to gwarantują uczciwe pensje - twierdzi Anna Grabowska. - Ministerstwo ma blisko miesiąc czasu na podjęcie odpowiedzialnych decyzji. ©℗
Tekst i fot. (m)
Na zdjęciu: - Jesteśmy zdeterminowani do bezterminowego strajku, ale teraz wszystko zależy od działań rządu - powiedziała Małgorzata Chyła, prezes oddziału ZNP w Koszalinie (w środku). Obok siedzą: Anna Grabowska z ZNP i Emilia Kijko z OPZZ (z prawej).