Pułkownik Danuta Szyksznian-Ossowska, ps. "Sarenka", jedna z najwybitniejszych postaci w polskiej historii naszego miasta i regionu, w piątek spoczęła na Cmentarzu Centralnym. Podczas drugiej wojny światowej służyła Polsce jako łączniczka Armii Krajowej w Wilnie - a w ostatnich dekadach stała się łączniczką między pokoleniami. Zmarła w wieku 97 lat. W szczecińskiej katedrze i na cmentarzu żegnały ją tłumy.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się od odczytania przez sekretarza stanu w kancelarii prezydenta RP Andrzeja Derę listu od prezydenta Andrzeja Dudy.
- Bohaterowie walki o wolną Polską, którym dane było przeżyć, to drogocenne spoiwo pokoleń - czytał. - Dożyli sędziwego wieku, a teraz po kolei wzywani są na wieczną wartę. Ale pozostają w naszej pamięci.
Prezydent w swoim liście przypomniał drogę życiową Danuty Szyksznian-Ossowskiej. W grudniu 1939 w Wilnie zaczęła służbę w Związku Walki Zbrojnej. Wzięła udział w operacji "Ostra Brama". W 1944 roku została zatrzymana przez Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego, a potem skazana na łagier. W czasach PRL-u, już jako mieszkanka naszego regionu, była szykanowana za AK-owską przeszłość. Z czasem zaangażowała się w działalność organizacji kombatanckich.
- Spotykając się z młodzieżą i mieszkańcami regionu, na powrót stała się łączniczką, tym razem między pokoleniami - czytał Andrzej Dera. - Została matką chrzestną sztandaru 12. Dywizji Zmechanizowanej i patronką Szkoły Podstawowej nr 14 w Szczecinie.
Prezydent Andrzej Duda przyznał "Sarence" Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie odebrał syn łączniczki, Leszek Szyksznian. Ponadto minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak pośmiertnie awansował "Sarenkę" na stopień pułkownika.
List napisał też premier Mateusz Morawiecki. Odczytał go poseł Leszek Dobrzyński:
- Świętej pamięci Danuta Szyksznian już na progu dorosłego życia musiała zdawać trudny egzamin z wierności Rzeczpospolitej. Jako nastoletnia dziewczyna została zaprzysiężona na łączniczkę polskich oddziałów konspiracyjnych działających na Wileńszczyźnie i pomimo ogromnego ryzyka pełniła tę funkcję przez kilka lat. Biografia tej niezwykłej kobiety odzwierciedla dramatyczne losy naszej ojczyzny minionego wieku a zarazem jest mocnym przesłaniem wolności dla kolejnych pokoleń.
Pożegnanie "Sarenki" zostało zorganizowane przy asyście wojskowej. W uroczystości wzięli udział także uczniowie Szkoły Podstawowej nr 14 w Szczecinie.
- Wspominam panią Danutę jako bardzo życzliwego, pogodnego człowieka. Każde spotkanie z nią to był wielki przekaz dobra i pozytywnej energii - mówił wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki. - To postać, której będzie nam brakowało nie tylko w Szczecinie, nie tylko na Pomorzu Zachodnim, ale w całej Polsce. Żegnamy ją jak bohatera. Dopóki pani pułkownik była z nami, była żywą księgą polskiego patriotyzmu. Tę historię mogliśmy odczytać z jej ust, z jej twarzy, z jej publikacji, z jej tekstów.
Wojewoda stwierdził, że jako lokalna wspólnota musimy zabiegać o to, aby podjąć dziedzictwo pozostawione przez "Sarenkę". Nie tylko przez nią - przez całe pokolenie, do którego należało, i którego ostatni przedstawiciele od nas odchodzą.
- Jeżeli o nich zapomnimy, to to jest najprostsza droga, żebyśmy stracili niepodległość - podkreślił wojewoda. - Podczas mojego przedostatniego spotkania z panią pułkownik, na cmentarzu, gdy ona była na wózku, a orkiestra wojskowa zaczęła grać hymn, to ona mimo złego stanu zdrowia wstała i odśpiewała cały "Mazurek Dąbrowskiego" w postawie stojącej, z szacunku dla wartości, które za tą pieśnią stoją. Łza się w oku pojawia, kiedy takie historie się przypominają.
Agnieszka Kuchcińska-Kurcz, kierownik Centrum Dialogu "Przełomy", zwróciła uwagę na to, że "Sarenka" jako jedna z pierwszych upominała się o to, żeby mówić o roli, jaką w Armii Krajowej odegrały kobiety.
- Razem z innymi naszymi paniami z Armii Krajowej powiedziały, że dosyć mówienia już tylko o facetach, którzy byli witani kwiatami, a te dziewczyny, łączniczki, sanitariuszki, ale też żołnierze, szły gdzieś na końcu, i nikły w ich cieniu - opowiadała Agnieszka Kuchcińska-Kurcz. - Dla mnie to było niesamowite, bo wtedy ten temat w przestrzeni publicznej nie był tak zużyty. Dla mnie byłą zastępczą babcią.
"Sarenka" niestrudzenie, z ogromną energią popularyzowała historię polskiego państwa podziemnego. A mogła to robić skutecznie, ponieważ potrafiła jednoczyć ludzi z różnych środowisk. Ludzie przychodzili do niej tłumami - także ludzie młodzi. Kierownik "Przełomów" zdradziła, że pani Danuta powiedziała jej, że ma jeszcze tyle planów, że zamierza dożyć 115 lat.
- Znaliśmy się od wielu, wielu lat, za każdym razem, gdy przyjeżdżałem do Szczecina, odwiedzałem panią Danutę - mówił mec. Maciej Krzyżanowski, przyjaciel "Sarenki", zajmujący się organizacją piątkowej uroczystości. - Danuta Szyksznian-Ossowska to dla mnie przede wszystkim dobroć, uśmiech, miłość do ludzi i Polski. Jako nauczycielka zrobiła bardzo wiele, ma dla naszego regionu olbrzymie zasługi, nie wiem, czy ktoś inny ma większe. Zawsze szukała w ludziach czegoś dobrego. Zależało jej na wychowywaniu młodych ludzi. Kochała Polskę. Gdy trwał strajk nauczycieli, wystosowała do nich społeczny apel, aby przed maturami zawiesili strajk, aby młodzi ludzie mogli zdobyć świadectwo dojrzałości. Ona musiała robić maturę na tajnych kompletach. Rozumiała wagę wyższego wykształcenia.
Mecenas podkreśla, że cała kariera zawodowa "Sarenki" przypadła na czas komunizmu. Pracowała pod nieustanną presją. Była wyrzucana z pracy, szykanowana. Dla niej nie było to nic nowego. Sowieci, którzy narzucili Polsce system komunistyczny, za jej działalność konspiracyjną w Wilnie podczas wojny poddawali ją torturom.
- Ostatni raz widziała mamę, gdy miała 21 lat, na rampie, gdy wyjeżdżała do łagru. Mama często w jej opowieściach wracała. Sama chciała przekazać tę miłość, także uczniom - dodaje mec. Krzyżanowski. - Gdy została wyrzucona z pracy w szkole, w końcu udało się jej znaleźć zatrudnienie w ośrodku szkolno-wychowawczym dla dzieci niepełnosprawnych ruchowo w Policach. Wspominała to jako wspaniałe czasy. Jej śmierć to wielka strata dla Szczecina. Była ikoną Szczecina i ikoną Polski.
Adwokat przypomniał jedno z ulubionych powiedzonek "Sarenki". Danuta Szyksznian-Ossowska często mawiała, że świat jest jak lustro - jaką minę do niego zrobisz, taką ci odwzajemni. Sama uśmiechała się pogodnie także u kresu swojego życia. ©℗
Alan Sasinowski