Od czwartku (4 kwietnia), przez dwa tygodnie, psycholodzy i psychoterapeuci z placówek przy ulicach Żołnierskiej i Mącznej będą ubierać do pracy czarne koszulki z różowymi napisami informującymi o proteście. Chcieliby oni zarabiać przynajmniej 2,5 tysiąca złotych na rękę.
Samorządy już w 2016 roku informowały o niedofinansowaniu tej dziedziny. W związku z brakiem poprawy sytuacji, psychologowie i psychoterapeuci z Centrum Psychiatrycznego przy ul. Żołnierskiej i SPS ZOZ „Zdroje” przy ul. Mącznej od dzisiaj będą protestować. Powodem jest też brak odpowiedzi na ich pisma, które złożyli do dyrekcji szpitala 4 lutego oraz 20 marca 2019 r. Na oddziałach będą powieszone plakaty, a osoby wspierające otrzymają symboliczne zapinki.
Specjaliści zapowiadają, że jeśli nic się nie zmieni, będą zmuszeni zmienić pracę na taką, która zapewni im stabilizację finansową.
- Sytuacja jest dramatyczna. Coraz więcej dzieci i młodzieży wymaga wsparcia psychiatrycznego, niestety nie brakuje przypadków najbardziej wstrząsających, jakimi są próby samobójcze młodych ludzi – mówi marszałek Olgierd Geblewicz.
Jak wskazują specjaliści, od kilku lat wzrasta liczba zachorowań wśród najmłodszych na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne, a około 20 proc. dzieci ma zaburzenia emocjonalne lub zachowania, które spełniają kryteria diagnozy psychiatrycznej. Co najmniej 6 proc. z nich wymaga systematycznej opieki specjalistycznej.
W jednym z ostatnich apeli konwentu marszałków do ministra zdrowia z grudnia ub. roku można było przeczytać, że „w czasie nasilenia małoletni pacjenci hospitalizowani są w Polsce na tzw. „dostawkach” na korytarzach. Zdarzają się przypadki hospitalizowania pacjentów poniżej 18. roku życia w oddziałach dla dorosłych.”
- Nam chodzi o prawdziwe pochylenie się nad problemem psychiatrii, w szczególności tej dziecięcej. Jesteśmy jednak zbywani kolejnymi obietnicami, a rezultatów brak. Przekonują się o tym pacjenci i ich rodziny. Przekonują się lekarze, psycholodzy i psychoterapeuci - dodaje Olgierd Geblewicz. - Jak wskazują specjaliści, dziś już 10 procent populacji dzieci i młodzieży potrzebuje wsparcia psychiatrów. Rodziny borykające się z takim problemem są bezradne i osamotnione. Od lat mówimy o palących potrzebach finansowych, o konieczności współpracy między rządem a samorządem.
(isz)
Fot. Ryszard Pakieser