Nie zakończył się, jak przewidywano, proces obojga porywaczy 12-letniej Amelki z Golczewa. Strony chcą jeszcze zadać pytania biegłym psychiatrom.
Proces Ryszarda D. i Elżbiety B. ma wyłączoną jawność – przede wszystkim ze względu na dobro dziecka, a poza tym z uwagi na charakter postępowania. Zdaniem sędzi prowadzącej sprawę, jego upublicznienie mogłoby naruszyć dobre obyczaje. Sprawa prowadzona jest więc za zamkniętymi drzwiami.
Na ławie oskarżonych zasiada dwoje mieszkańców powiatu kamieńskiego. Są znajomymi. Prokurator zarzuca im, że 3 marca 2017 r. w Golczewie uprowadzili małoletnią Amelkę. Oskarżyciel publiczny w akcie oskarżenia podkreślił, że porwanie przebiegało „ze szczególnym udręczeniem" - m.in. dziecko zmuszane było do wypicia alkoholu. Porywaczom grozi do 15 lat więzienia.
Amelia została porwana w pobliżu swojego domu. To Ryszard D. złapał dziewczynkę za kurtkę, a następnie (po obezwładnieniu) wepchnął do samochodu. Oskarżeni odjechali w stronę pobliskich lasów. Przetrzymywali dziecko przez co najmniej 3 godziny.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone było przez Wydział I Śledczy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Podejrzanych ujęto bardzo szybko – porwanie nagrała kamera monitoringu. Wcześniej policjanci biorący udział w poszukiwaniu małej Amelki (dziecka szukało ponad trzystu funkcjonariuszy) odnaleźli dziewczynkę. Porywacze zostali tymczasowo aresztowani. Przyznali się do winy.
Ryszard D. dwa miesiące wcześniej przedterminowo opuścił zakład karny, do którego trafił za pobicie innego dziecka: 10-letniej dziewczynki. Sąd skazał go wówczas na 9 lat więzienia. Po siedmiu latach odbywania kary przedterminowo go zwolniono za dobre sprawowanie.
Proces porywaczy nie zakończył się, bo strony chcą jeszcze przesłuchać biegłych psychiatrów. Ich opinia jest ważna, bo D. był wcześniej karany za podobne przestępstwo - odsiedział większą część kary, a dwa miesiące po wyjściu na wolność porwał kolejne dziecko. Jak się dowiedzieliśmy, zdaniem lekarzy w chwili czynu mężczyzna był poczytalny.©℗
(lw)
Fot. Leszk Wójcik