Szpitale i pracownicy pogotowia ratunkowego na nadmiar wolnego czasu podczas minionych świąt nie mogli narzekać. Wezwań nie brakowało, zarówno w samym Szczecinie, jak i w regionie. Pacjenci potrzebowali pomocy w Wigilię i przez oba świąteczne dni.
- Minione święta nie były dla nas czasem odpoczynku - przyznaje Paulina Heigel, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Nasze zespoły ratownictwa medycznego na terenie całego województwa od godziny 7 w Wigilię do godziny 19 w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia udzieliły pomocy 2080 razy.
W tym roku nie były to jednak typowo świąteczne wezwania - do kolek czy bólu brzucha z powodu przejedzenia. Wprawdzie nie wszyscy potrafili zachować umiar przy stole, więc potem dzwonili na numer 112, nie były to jednak dominujące zdarzenia.
- Najczęściej wzywani byliśmy do pacjentów z bardzo silną dusznością - przyznaje Paulina Heigel. - Często była to duszność występująca u osób zakażonych koronawirusem lub przebywających na kwarantannie, które jeszcze oczekiwały na wynik testu. Inne powody wezwań to m.in. drgawki, zaburzenia zachowania, nagłe zatrzymanie krążenia, zasłabnięcia i urazy, do jakich doszło w wyniku wypadków drogowych.
Te ostatnie miały miejsce m.in. w Kołobrzegu, Dobrej, Zieleniewie czy Starych Bielicach. Najbardziej tragiczne w skutkach było zderzenie dwóch aut, do którego doszło 25 grudnia przed godz. 11 na drodze wojewódzkiej nr 142 niedaleko węzła Rzęśnica. Pomimo reanimacji zginęła tu młoda kobieta, a 3 pozostałe osoby (w tym ok. 2,5 letnie dziecko) trafiły do szpitala.
W samym Szczecinie we wspomnianym okresie pogotowie ratunkowe wzywano 540 razy. Jak przyznaje Paulina Heigel, powody były podobne.
- Także w Szczecinie na pierwszym miejscu wśród wezwań były duszności - dodaje. - Zarówno spowodowane zachorowaniem na koronawirusa, jak i u osób przebywających na kwarantannie. ©℗
ToT