Punkt zbiórki darów dla powodzian z południa Polski w szczecińskiej hali sportowej Netto Arena przestał działać w środę, 25 września. „Na południe kraju płynie tak duża pomoc, że organizacje niekoniecznie chcą przyjmować kolejne dary. Mamy coraz większe problemy ze znalezieniem miejsca docelowego, a sygnały od powodzian są jasne - mają wystarczająco dużo wsparcia” - napisał Piotr Krzystek, prezydent Szczecina w swoich mediach społecznościowych.
Szczecinianie byli wyjątkowo ofiarni i licznie odpowiedzieli na apel o pomoc powodzianom. Każdego dnia setki mieszkańców odwiedzały Netto Arenę i przynosiły dary. W pierwszych dniach zbiórki najczęściej była to butelkowana woda oraz żywność z długim terminem ważności.
- Na bieżąco obserwowaliśmy stan zbiórki i konsultowaliśmy z punktami zbiórek z terenów objętych powodzią, dzięki czemu na bieżąco mogliśmy podawać informacje, czego brakuje i co może być najbardziej przydatne i rzeczywiście szczecinianie na te apele odpowiadali - mówi Celina Wołosz, rzeczniczka Żeglugi Szczecińskiej. - Poza żywnością i wodą, najczęściej przynoszone były środki czystości, artykuły higieniczne, pieluchy dla dzieci i dorosłych, ręczniki papierowe, ręczniki, materace, pościele, ale także elektronika: latarki, baterie, powerbanki, osuszacze powietrza, agregaty prądotwórcze czy przedmioty do sprzątania skutków powodzi – łopaty, wiadra, mopy, rękawice. Niestety, zdarzały się też przypadki, w których trafiały do Netto Areny śmieci: niewykorzystane kosmetyki, stare i zniszczone ubrania i buty, przeterminowane lub zniszczone produkty.
Ponad 200 wolontariuszy, najpierw posortowało dary, a potem przygotowało 250 palet, które pojechały na tereny województw dolnośląskiego i opolskiego do najbardziej zalanych miejscowości. Dary wyjechały tirami w siedmiu transportach. W hali sportowej pracowali ofiarnie nie tylko przedstawiciele służb mundurowych, w tym żołnierze i strażnicy miejscy, ale także pracownicy miejskich spółek. Pomocą służyli także uczniowie szczecińskich szkół. Niektórzy byli w hali codziennie po kilka godzin, inni przychodzili jednorazowo na cały dzień lub tylko w czasie weekendu.
„Wielkie podziękowania dla wolontariuszy, funkcjonariuszy straży miejskiej, policji i wojska za dużą pomoc" - napisał na Facebooku Piotr Krzystek.
(kel)