Na Starym Mieście, szczególnie Podzamczu, coraz większym problemem są szczury. Mieszkańcy zabiegali w magistracie o przeprowadzenie dodatkowej akcji deratyzacyjnej. Aby miała sens, z zagrożonego terenu najpierw trzeba usunąć śmieci. Ze strony urzędników miasta odzewu nie było, więc mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce: w sobotę zorganizowali się w społecznej akcji ph. „Posprzątajmy Podzamcze".
Mieszkańców skrzyknęła miejscowa Rada Osiedla Stare Miasto oraz stowarzyszenie Nasze Śródmieście. Spotkali się w samo południe u zbiegu ul. Panieńskiej i Kłodnej. Ruszyli na śmieci w rejon Baszty Siedmiu Płaszczy i Mściwoja, oczyszczając z porastających chwastami i pokrzywami teren wokół opustoszałych wykopalisk prowadzonych na wysprzedanych przez miasto terenach Podzamcza, dawnej Arkony, aż po Ratusz Staromiejski.
- Miasto przeprowadza akcje deratyzacyjne dwa razy w roku, wydając na nią szaleńczo niską kwotę - 19 tysięcy złotych. Ciężar odpowiedzialności przerzucając na wspólnoty mieszkaniowe i prywatnych właścicieli posesji - mówił Przemysław Słowik, jeden z inicjatorów sobotniej społecznej akcji porządkowej na Podzamczu. - Tymczasem problem narasta. Gdy w imieniu mieszkańców zwróciliśmy się do magistratu o pomoc, bo szczury ludziom po nogach biegają, to od tygodni odzew jest zerowy. Na alarm odpowiedział tylko sanepid, ale wyłącznie potwierdzając, co i tak dobrze wiem, że jest problem. Dlatego postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i… pokazać miastu!
Tylko w rejonie opustoszałych wykopalisk Podzamcza istnieje 500-600 szczurzych ognisk. Mają idealne warunki do rozrodu: opustoszałego terenu broni siatka, a wokół niego jest mnóstwo kawiarenek i restauracji, czyli potencjalnych miejsc żerowania. Aby przynajmniej częściowo pozbyć się problemu, należałoby regularnie sprzątać okolicę i wywozić odpady, ustawić przynajmniej 20 tzw. inteligentnych pułapek na szczury. Dopiero potem przeprowadzić dodatkową akcję deratyzacyjną.
- Nie potrzebowaliśmy ani zwoływać nadzwyczajnych sesji, organizować debat, powoływać i opłacać zespołów specjalistów. Przy braku pomocy ze strony urzędników miasta po prostu skrzyknęliśmy się i zrobiliśmy, co trzeba. Wystarczyła odrobina dobrej woli - komentował Tomasz Kuliszenko, prezes stowarzyszenia Nasze Śródmieście. - Na portalu „Wspieram to" zorganizujemy również zbiórkę dla zdobycia 500 złotych, niezbędnych na opłacenie pułapek na szczury. Pokażemy miastu!
Zbiórka ma ruszyć w najbliższych dniach. Informacje będą dostępne na profilach społecznościowych stowarzyszenia Nasze Śródmieście oraz RO Stare Miasto.
(an)
Fot. Mirosław WINCONEK