Rodzina, zaginionej na początku października br. Beaty Klimek z Poradza w gminie Łobez, w Zachodniopomorskiem apeluje o wsparcie działań związanych z poszukiwaniami 47-latki. Wynajęła adwokata, zamierza skorzystać z pomocy detektywa i specjalistycznej grupy nurkowej.
Niewielka wieś Poradz, licząca ok. 150 mieszkańców, znajdująca się 7 kilometrów pod Łobzem od prawie dwóch miesięcy żyje zaginięciem 47-letniej kobiety. Beata Klimek jakby rozpłynęła się w powietrzu. Zostawiła troje dzieci; 12- i 9-letnich chłopców i 8-letnią córeczkę. Wczesnym rankiem, 7 października, jak co dzień, odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy, który zabrał je do szkoły. Po drodze rozmawiała z sąsiadką. Tam widziano ja po raz ostatni.
– Miała wrócić do domu po torebkę i udać się do pracy – informują jej bliscy. – Niestety, nigdy do niej nie dotarła. Samochód Beaty został na posesji, a jej telefon przestał odpowiadać.
Rodzina jest zrozpaczona
Zaginiona kobieta pracowała w banku jako sprzątaczka, działała też w miejscowym kole gospodyń wiejskich. Od 7 października do pracy nie przychodzi. Dzieci zabrała do siebie, jej mieszkająca obok, siostra Katarzyna. Bliscy kobiety są zrozpaczeni, bo od tego dnia nie ma o zaginionej żadnych wieści. Dzieci tęsknią za mamą, nie rozumieją, co się stało, że tak nagle zniknęła. Jej bliscy robią co mogą, by ją odnaleźć i odkryć tajemnicę jej zniknięcia.
– Mieszkańcy boją się z domów wychodzić – mówi nam osoba z otoczenia Beaty Klimek. – Jak we wsi pojawia się jakiś nieznany samochód, chowają się po domach. Na drogach od razu robi się pusto. Nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Obawiają się, że coś chlapną, a potem poniosą tego konsekwencje. Różnie może być. Ale wszyscy tą tragedią żyją, zastanawiając się, co tak naprawdę stało się z Beatą.
Wersji jest wiele; ucieczka, porwanie, samobójstwo i zabójstwo. Jeden z tropów wiedzie do jej męża Jana, z którym nie jest od ponad roku.
– On jest nieprzewidywalny, miewa różne dziwne pomysły – słyszymy od poradzan. – On ma teraz inną partnerkę i mieszka z nią w Łobzie. Nie wiemy, czy był przesłuchiwany, ale chodzi wolny. Nie brał udziału w naszych poszukiwaniach, to też jest bardzo podejrzane.
Mieszkańcy mówią też o kryminalnej przeszłości nowej partnerki męża zaginionej. Miała ona zostać skazana za zacieranie śladów morderstwa jej męża Romualda w listopadzie 1999 roku we wsi Łochocin, koło Lipna.
– Ona ponoć została skazana na ok. 3 lata więzienia, przesiedziała 1,5 roku za dobre sprawowanie i ze względu na małe dziecko, które wtedy miała – mówią mieszkańcy spod Łobza.
Służby spuściły kotarę milczenia
Sprawą zaginięcia Beaty Klimek zajmują się służby. O dotychczas podjęte działania dotyczące odnalezienia 47-latki pytamy m.in. łobeską policję.
– W chwili obecnej w sprawie zaginięcia pani Beaty informacji udziela zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie oraz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie – odpowiada nam st. sierż. Szymon Martula z Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Łobzie.
Ale i szczebel wyżej informacje nie są mediom przekazywane.
– Nie udzielam żadnych informacji oprócz tej, że w prokuraturze prowadzone jest takie postępowanie – mówi prok. Łukasz Błogowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Nie udzielam informacji, w jakim kierunku jest prowadzone i w jakim przedmiocie. Taka jest decyzja dyrekcji SO.
– Nam też mało co mówią – opowiadają bliscy zaginionej. – Nie wiemy, co robią, jak szukają Beaty.
Mieszkańcy opowiadają, że nie widzieli, by policja prowadziła w okolicy jakieś poszukiwania, by przeczesywała okolicę. Policja miała jednak przeszukiwać posesję Beaty Klimek, a także miejsce zamieszkania jej męża. Ale o ustaleniach nikt nie chce mówić.
Szukali, nic nie znaleźli
W sobotę, 23 listopada, sołtys Poradza wraz z krewnymi zorganizowali poszukiwania 47-latki. Na apel sołtys Ewy Gliszczyńskiej i córki siostry zaginionej, pani Olgi, odpowiedziało 71 osób. Podzieleni przez koordynatora na grupy, przeczesywali okoliczne lasy przy drodze 148, gdzie jest kilka stawów. Penetrowali hektary terenów przy tamtejszych jeziorach. A jest ich w tamtej okolicy kilka. Podczas tych trzygodzinnych poszukiwań nie znaleziono nic, co mogłoby przybliżyć rodzinę do rozwikłania tajemniczego zniknięcia Beaty Klimek.
– Myśleliśmy, że może choć znajdziemy torebkę, którą odprowadzając dzieci, zostawiła w domu – opowiadają uczestnicy poszukiwań. – Nic, żadnych tropów, żadnych nowych informacji te poszukiwania nie przyniosły.
Wkroczą płetwonurkowie
W poszukiwania chce zaangażować się Grupa Specjalna Płetwonurków RP, zajmująca się m.in. poszukiwaniem i lokalizacją ofiar wypadków, utonięć, wydawaniem opinii i ekspertyz sądowych i pracami podwodnymi z wykorzystaniem zespołów nurków zawodowych. Ta sama grupa zajmowała się poszukiwaniami m.in. Iwony Wieczorek czy Ewy Tylman.
– Była prośba, bym się tej sprawie przyjrzał – potwierdza.
Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP, biegły sądowy: – Zapoznałem się ze sprawą, byłem na miejscu. Rozmawiamy na temat ewentualnego udziału w poszukiwaniach mieszkanki Poradza. Staramy się pomóc na tyle, na ile możemy. Jesteśmy w trakcie analizy sytuacji.
Bliscy zaginionej założyli 26 listopada zbiórkę pieniędzy na platformie pomagam.pl. Potrzebne są na działania prawne oraz poszukiwania. Celem zbiórki jest zebranie 30 tysięcy złotych.
– Jest to dla nas bardzo trudna sytuacja, nigdy nie spodziewałabym się, że taka tragedia przydarzy się naszej rodzinie, szczególnie tym dzieciaczkom – pisze na zbiórce Olga, siostrzenica zaginionej Beaty Klimek. – Cała trójka strasznie tęskni za mamą, malują dla niej obrazki. Obecnie ich największym marzeniem jest to, aby ukochana mama do nich wróciła.
Czegoś się bała, miała kamerę
Beata Klimek, jak czytamy w opisie zbiórki, nie czuła się bezpiecznie w swoim domu. Zamontowała nawet kamerę skierowaną na wejście. Ostatnie nagranie pochodzi z dnia jej zaginięcia. Ktoś kamerę wyłączył.
– Od tamtej pory kamera przestała działać, a służby prowadzące poszukiwania nie dostarczyły jeszcze przełomowych informacji – pisze pani Olga. – Przyznam, że jest bardzo wiele niewyjaśnionych okoliczności dotyczących zaginięcia mojej cioci. Strasznie się tym niepokoję. Jeżeli ktokolwiek przyczynił się do jej zaginięcia, niech poniesie surową karę. Służby w dalszym ciągu prowadzą poszukiwania i od samego początku nie mamy nowych informacji o sprawie.
Bliscy Beaty Klimek potrzebują też pieniędzy na adwokata, który zajmuje się m.in. sprawą opieki nad dziećmi, alimentami. Planują też wynająć prywatnego detektywa, jednak takie działania wiążą się z dużymi kosztami, które przekraczają ich możliwości finansowe. Dlatego postanowili zwrócić się o pomoc.
– Wiem, że wiele osób jest zainteresowanych sprawą zaginięcia Beaty Klimek, dlatego bardzo proszę Państwa o pomoc w ustaleniu co się stało – apeluje o wsparcie pani Olga. – Niestety, wizje tej sprawy są okrutne, chcemy badać sprawę wielotorowo. Wszelkie środki zebrane poprzez zbiórkę zostaną w pełni świadomie rozdysponowane przez siostrę zaginionej na pokrycie kosztów związanych z poszukiwaniami i w walkę o sprawiedliwość. Wspólnie pomóżmy odkryć prawdę i dać dzieciom nadzieję na powrót mamy. Każda wpłata ma znaczenie i może przybliżyć rodzinę do spotkania z Beatą. Dziękujemy za każde wsparcie i okazane im serce w tych trudnych chwilach.
Pieniądze można wpłacać bezpośrednio na zbiórkę na portalu pomagam.pl. ©℗
Wioletta MORDASIEWICZ
Link do zbiórki: https://pomagam.pl/fbt769