- Jest kilka drażliwych punktów w programie mieszkaniowym. Dlatego nie mogliśmy się zgodzić na jego uchwalenie - tłumaczył szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta. Nie udało mu się jednak wybrnąć z odpowiedzią na pytania o to, dlaczego politycy tego ugrupowania nie robili wcześniej zbyt wiele w tej sprawie, skoro mieli swojego wiceprezydenta Szczecina ds. komunalnych.
W ostatni wtorek, na sesji Rady Miasta, szczecińscy radni mieli zająć się m.in. projektem uchwały pt. "Wieloletni program gospodarowania mieszkaniowym zasobem Gminy Miasto Szczecin na lata 2016-2020". Jednym z jej głównych punktów była zapowiedź podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych od 1 stycznia 2017 roku. Miałaby ona wynieść od 8 do 10 procent.
Miasto zapowiadało także m.in. wzrost liczby lokali socjalnych (choć nie w śródmieściu) oraz rozwiązania mające ułatwić osobom zadłużonym pozbycie się obciążeń finansowych. Ale po blisko dwugodzinnej dyskusji nad tym programem odesłano go do dalszych prac w komisjach Rady Miasta. Stanowczo przeciwko niemu byli radni Platformy Obywatelskiej. Program krytykowali także radni PiS.
- W piątek spotykamy się wiceprezydentem Piotrem Myncem odpowiedzialnym teraz za sprawy mieszkaniowe. I chcemy wyjaśnić kilka drażliwych spraw z tego programu - stwierdził szef klubu radnych PiS Marek Duklanowski. - Np. to, że mieszkańcy 14 tys. lokali w mieście od czterech lat nie korzystają z obniżek. Dlaczego? Albo dlaczego w mieście jest tyle pustostanów - 1,5 tysiąca? Rocznie przynoszą one ponad 6 mln złotych kosztów.
- Dlaczego jednak nic nie robiono w tej sprawie przez ostatnie lata, kiedy wiceprezydentem Szczecina m.in. do spraw budynków komunalnych był członek PiS - Mariusz Kądziołka? - dopytywali dziennikarze.
- Wielokrotnie pytaliśmy o te sprawy. W roku 2012, kiedy wprowadzano zasady programu mieszkaniowego zostaliśmy po prostu oszukani. Potrzebowaliśmy czasu na jego zmianę - tłumaczył radny Dąbrowski.
(dar)
Fot. R.STACHNIK (arch.)