Rozmowa z Piotrem Krzystkiem, prezydentem Szczecina
– Nie da się ukryć. Swoimi decyzjami powyborczymi zdenerwował pan parę osób w pewnej partii.
– Nie wiem, czy zdenerwowałem. Natomiast z całą pewnością bardzo jasno deklaruję swoje oczekiwania wynikające z projektu, jaki realizuję. Nazywa się on Bezpartyjni. Realizuję go już trzecią kadencję i spotyka się z akceptacją ze strony wielu mieszkańców Szczecina i regionu. Przypomnę, że w regionie zagłosowało na Bezpartyjnych prawie 90 tysięcy osób, a w Szczecinie, nie licząc oczywiście głosów oddanych na mnie jako kandydata na prezydenta, ponad 40 tysięcy. To daje mi podstawę do kontynuowania tego pomysłu sprawnego zarządzania miastem opartego na profesjonalnie, dobrze przygotowanym zespole, w sposób wolny od bezpośredniej ingerencji partii politycznych. To jest projekt, z którym szedłem do wyborów i o którym wielokrotnie mówiłem. Porozumienie, jakie udało mi się zawrzeć w formie ustnej umowy z naszymi partnerami z Koalicji Obywatelskiej, polega na tym, że będziemy wspólnie pracowali dla Szczecina, będziemy realizowali uzgodnione projekty zarówno w Szczecinie, jak i samorządzie województwa. Taki jest plan. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby nie był realizowany.
– Ale zdaje pan sobie sprawę, że to było niemałe zaskoczenie, kiedy okazało się, że jednak tym razem nie postawił pan na PiS i nie wybrał dalszej współpracy z tą partią?
– Jestem realistą i muszę budować scenariusze, które mają oparcie w rzeczywistości. A ona jest taka, że jako Bezpartyjni osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Natomiast są też inni partnerzy w mieście, którzy cieszą się zaufaniem społecznym. Dlatego szukamy z nimi porozumienia. PiS jako formacja nie widział takiej możliwości współpracy. Moja propozycja, mój pomysł z niepartyjnym składem zastępców prezydenta nie spotkał się z akceptacją z jego strony. Dlatego te relacje musimy budować w innym wariancie. On nie zamyka oczywiście dla PiS drogi do współpracy. Będziemy pochylali się nad różnymi projektami, również pomysłami PiS. Nie widzę powodu, żeby jego wnioski nie znalazły się w budżecie, nie były rozważane i akceptowane przez Radę Miasta. Natomiast obecnie PiS ma inny pomysł, inny model, który nie jest zbieżny z moją koncepcją. Nie jesteśmy w jakiejś wrogości. Ale nie ma w tej chwili pola na taką współpracę, jaka była prowadzona przez minione cztery lata. Byliśmy w innej konfiguracji i według innego schematu wtedy działaliśmy.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 7 grudnia 2018 r.
Dariusz STANIEWSKI
Fot. Dariusz GORAJSKI