Pijani i pod wpływem środków odurzających... Często potrzebują pomocy medycznej. A jednocześnie utrudniają jej udzielanie. Ratownicy, pielęgniarki, lekarze ratują ich zdrowie i życie. W zamian dostają ciosy i wyzwiska. Odurzeni pacjenci niszczą sprzęt medyczny, wyposażenie sal szpitalnych czy karetek. I wciąż dostają pomoc. Nawet gdy są nieubezpieczeni, nawet gdy krzyczą, że jej nie chcą...
- Na jednym dyżurze mamy mniej więcej od 3 do 10 wyjazdów do osób będących pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających - przyznaje Przemysław Kaczmarek, doświadczony ratownik z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - To zwykle najtrudniejsi pacjenci. Często się awanturują, wykazują agresję. Sam bywałem ofiarą ataków takich pacjentów.
Na zdjęciu: Pijani trafiają też na oddziały ratunkowe i do izb przyjęć szpitali. Tam również przysparzają wielu, nie tylko medycznych, problemów.
Fot. Dariusz Gorajski
REKLAMA
REKLAMA
Komentarze
Wocia
2017-07-20 11:33:25
Awanturuje się to w pasy i niech leży... a na koniec rachunek w rączkę i niech płaci... za głupotę...
Honorat
2017-07-19 23:22:52
Pijaków powinno zawozić się do izby wytrzeźwień a nie do szpitali. Sam widziałem w nieistniejącym już Szpitalu Miejskim (dawny Kolejowy), jak przywieźli awanturującego się pijaka. Męczyły się z nim lekarka i pielęgniarki, narażeni byli pacjenci. Jakiś czas temu leżałem w szpitalu w Zdrojach. Rano przywieźli pijanego menela z Dąbia. Po dwóch godzinach pojawiła się panienka z MOPR, żeby przeprowadzić z nim rozmowę i otoczyć opieką. Na przyjście przedstawicieli MOPR do obłożnie leżącej w domu teściowej trzeba było czekać trzy tygodnie.
do: Kornel
2017-07-19 16:12:59
10 godzin? Ciesz się, że to i tak mniej niż pół dnia.
zakaz
2017-07-19 16:01:11
skoro sam sie upił czy naćpał to niech sam sie leczy!
powinnna byc tylko podstawowa pomoc medyczna i tylko w izbie wytrzezwien!
Kornel
2017-07-19 15:15:52
A moja żona która u lekarza była ze dwa razy w życiu jak potrzebowała pomocy bo dostała zapalenia stawów ręki musiała czekać na "pana doktora łaskawcę" dziesięć godzin na plastikowym zydelku bez środków przeciw bólowych bo "pan doktor" nie miał czasu na pacjenta tylko panienki pielęgniarki z chichotem wchodziły i wychodziły z gabinetu nie wspominając przedstawicieli handlowych - ci też mieli wstęp bez kolejki, tyle w temacie "służby zdrowia"
Zgadzam się na przechowywanie moich danych osobowych na urządzeniu, z którego korzystam w formie tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowych zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych (w tym na profilowanie i w celach analitycznych) przez Kurier Szczeciński sp. z o.o. Więcej w naszej Polityce Prywatności.