Nauczyciele od 40 lat nie dostali takiej waloryzacji płac, jaką dostaną w tym roku - uważa Ryszard Proksa, szef oświatowej "Solidarności", który spotkał się ze szczecińskimi dziennikarzami w piątek na konferencji prasowej. To on, jako jedyny przedstawiciel związkowy zgodził się na rządową propozycję podwyżek.
Przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" przyjechał do Szczecina w poczuciu bycia bohaterem. Za swój wielki sukces uznał fakt, że nauczyciele, którzy już otrzymali w styczniu 5 proc., otrzymają jeszcze od września 9,6 proc. podwyżki. Czy on i jego zastępca mieli dobrą podróż, nie wiadomo, faktem jest, że na konferencji prasowej w Zarządzie Regionu NSZZ "Solidarność" w Szczecinie opowiadali czasem bardzo zaskakujące rzeczy. - Teraz wszyscy widzą, że miałem rację - rozpoczął konferencję prasową Ryszard Proksa, który jak dodał postanowił, że będzie jeździł po Polsce i tłumaczył, dlaczego tak łatwo i tak szybko przystał na propozycję wicepremier Beaty Szydło.
Jego zdaniem nieprawdą jest, jakoby prowadził negocjacje z rządem tylko przez dwa dni, co mówili przedstawiciele innych związków i podawały opisujące przebieg rozmów media. Jego zdaniem nieprawdą też jest, że na znak protestu nauczyciele zrzekali się członkostwa w "Solidarności". Jak uważa podpisane z rządem porozumienie on miał już gotowe na początku roku. Według jego oceny nauczyciele w tym roku mogą liczyć na najwyższy wzrost płac od 40 lat.
Nie odniósł się jednak do swych poprzedników. Zatem przypominamy: w latach 2007-2012 podczas rządów PO-PSL pensje nauczycieli wzrosły o 42 proc. W latach 2015-2019, w czasie rządów PiS nauczyciele otrzymali 12 proc. podwyżki. Podpisane z "Solidarnością" przez rząd porozumienie ma przynieść od września dodatkowe 9,6 proc. podwyżki, co da w sumie - 21,6 proc. Rząd jednak od dawna zapowiadał, że od stycznia będzie 5-proc. waloryzacja, więc sukces "Solidarności" polega na pięciomiesięcznym jej przyspieszeniu i 4,6-procentowym wzroście.
Zdaniem przewodniczącego Proksy od września nauczyciele dyplomowani otrzymają o 800 zł więcej do pensji. Na pytanie, od jakiej podstawy jest to naliczane, przewodnicząca sekcji oświaty Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność" Mirosława Mazurczak odpowiedziała, że nie ma przy sobie tabel wynagrodzeń. Skąd zatem się wzięło to 800 zł, jako efekt 15-proc. podwyżki? Nauczycielka dyplomowana ze Szczecina, która zarabia prawie 3 tys. zł wyliczyła nam, że otrzyma 220 zł waloryzacji.
W ocenie Ryszarda Proksy strajk nauczycieli był polityczny. - Inne związki chciały tysiąc złotych i nie chciały się ugiąć i nauczyciele potracili dobre wczasy - stwierdził przewodniczący.
Tymczasem ZNP i FZZ w ostatnich dniach negocjacji proponowały już 30 proc. podwyżki: 15 proc. w tym roku i 15 proc. w rozłożeniu na dwa lata.
Zapytany, czy na jesieni NSZZ "Solidarność" planuje wziąć udział we wznowionym strajku, przewodniczący odpowiedział: - Nie mamy powodów, żeby wywoływać strajk, chyba że nie zostanie spełnione porozumienie.
Podkreślił, że ma ono też inne punkty, m.in. 300 zł dodatku za wychowawstwo, przywrócenie czasu awansu zawodowego do 10 lat i dotychczasowego sposobu oceny nauczycieli. Zapowiedział, że w 2020 r. NSZZ "Solidarność" podejmie rozmowy z rządem w sprawie kolejnej 15-proc. podwyżki lub zmiany systemu wynagradzania nauczycieli. ©℗
Tekst i fot. Elżbieta Kubera
Na zdjęciu od lewej: zastępca przewodniczącego KSOiW NSZZ "Solidarność" Henryk Ślusarski, przewodniczący Ryszard Proksa, przewodnicząca sekcji oświaty Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność" Mirosława Mazurczak