Oświata chce spokoju [FILM]

 

Nie ma zgody na rujnowanie oświaty, nie ma zgody na burzenie całego systemu polskiej edukacji! - mówił Jerzy Kotlęga, były kurator oświaty, radny województwa zachodniopomorskiego. Ponad 400 osób zgromadziła poniedziałkowa pikieta przeciwko reformie edukacji pod szczecińskim Urzędem Wojewódzkim.

Zorganizował ją Związek Nauczycielstwa Polskiego, ale poza nauczycielami protestowali rodzice uczniów oraz politycy, radni, posłowie i senatorowie reprezentujący różne ugrupowania polityczne oraz niezrzeszeni. Protest był odpowiedzią na projekt nowej ustawy oświatowej, przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, która ma zmienić cały system oświaty: zlikwidować gimnazja, przywrócić ośmioklasową szkołę podstawową, czteroletnie liceum, ośmioletnie technikum i wprowadzić dwustopniowe szkoły zawodowe. Powstać mają też nowe programy nauczania i nowe podręczniki.

"Świat do przodu, my do tyłu", "Dość niszczenia polskiej szkoły", "Oświata chce spokoju, nie chaosu", "Zalewska do wygaszenia", "Niósł wilk razy kilka" - takie hasła widniały na transparentach pikietujących.

- Naszej oświaty nie trzeba zmieniać, jest bardzo dobra. Badania PISA mówią, że nasi uczniowie osiągają wyniki, które lokują ich w światowej czołówce - mówił miejski radny PO Bazyli Baran, jak dodał przedstawiciel "Solidarności". - W jeden rok ma ulec zmianie podstawa programowa, podręczniki i cały ustrój strukturalny szkolnictwa. Tej zmiany nie wymyślili naukowcy, ale wymyślił prezes Jarosław Kaczyński. Ta reforma zrujnuje oświatę.

Radosław Majcher, wiceprezes Stowarzyszenia Rodzice dla Szczecina powiedział, że takie zmiany nie mogą być wprowadzone bez konsultacji i wymagają kompromisu. Adam Zygmunt, prezes zachodniopomorskiego ZNP podkreślił, że ta reforma będzie bardzo kosztowna i doprowadzi do katastrofy struktury szkolnictwa. Tysiące nauczycieli straci pracę. Przedstawiciele ZNP petycję dla premier Beaty Szydło chcieli przekazać za pośrednictwem wojewody Krzysztofa Kozłowskiego. Ten jednak nie wyszedł do protestujących. Związkowcy udali się ze swą petycją do urzędu i wręczyli ją wicewojewodzie Markowi Suboczowi. Proponują w niej wstrzymanie radykalnej reformy i podjęcie działań na rzecz polskiej szkoły, m.in. doskonalenie systemu opieki i wychowania, wsparcie dla rodziców, doskonalenie nauczycieli, finansowanie zadań edukacyjnych. "Nie akceptujemy działań prowadzących do ideologizacji szkoły" - napisali.

Aleksandra Praxmajer nauczycielka Gimnazjum nr 18 w Szczecinie powiedziała wicewojewodzie, że jako matka 12-letniego syna nie zgadza się na to, aby jej dziecko przez całe życie było traktowane, jak "obywatel gorszego sortu". - Mój syn skończy szkołę podstawową, gdy gimnazja opuści ostatni rocznik trzecioklasistów. Podwójny rocznik ruszy wtedy do szkół. O miejsce w technikum zamiast trzech osób będzie się ubiegło sześć. To samo będzie w rekrutacji na studia i później na rynku pracy - mówiła.

Sławomir Nitras z PO podkreślił, że reforma będzie kosztowała Szczecin 40 mln zł, a są dzielnice, w których szkół brakuje. Przyznał, że po raz pierwszy widzi, żeby z balkonu urzędu nagrywano pikietujących. Irena Nowa z ZNP w Gryficach dodała, że Polskę reforma będzie kosztować 42 mld zł.

- To jest walka o nowe społeczeństwo, które ma się zmienić poprzez programy nauczania. Po kawałku odbiera się nam poszczególne obszary - mówiła Bogna Czałczyńska z Kongresu Kobiet. - Musimy stanąć razem i nie zgodzić się na to, żeby zaorano nam państwo, szkołę i zbudowano społeczeństwo ksenofobów. ©℗

Elżbieta Kubera

Fot. Robert Stachnik

Film: Artura Ratuszyński