W niedzielę (15 stycznia) po raz kolejny Towarzystwo Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej (TKKW) dołączyło do finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Niestety, unikatowa podróż zimowa z powodu śliskich szyn zakończyła się przed czasem.
Wagon do Rosnowa po brzegi był wypełniony pasażerami, którzy tym razem zamiast biletu wrzucali dowolny datek na WOŚP do puszki wolontariuszki z gminy Będzino. Koszalinianie znów okazali się hojni, bo dzielili się nie tylko monetami z portfeli.
Pani Stefania, z zawodu cukiernik, w podróż wąskotorówką wyruszyła z synami: 7-letnim Filipem i 10-letnim Karolem.
- Praktycznie od zawsze popieram akcję Jurka Owsiaka, po prostu orkiestrę zna cały świat, a nasza rodzina co roku wrzuca pieniądze do puszek - powiedziała koszalinianka.
Niespodziewanie wycieczka na zabawę pod Koszalinem została przerwana. Lokomotywa, która wyjechała z dworca przy ulicy Kolejowej, wykoleiła się na oblodzonych torach w pobliżu Kretomina. Paweł Gajdzica, prezes TKKW, uspokajał, że nikomu z załogi i podróżnych nic się nie stało. Uczestnicy pechowej wyprawy mogli skorzystać z zastępczego transportu, a organizatorzy usunąć skutki niespodziewanej awarii. ©℗
Tekst i fot. (m)
Na zdjęciu: Na dworcu wąskotorówki sporo chętnych osób z Koszalina wsiadło do pociągu WOŚP, m.in. pani Stefana z synami.