Okradziona, znieważona i skazana?

Na zdjęciu: Lidia Pięta, oskarżona lekarka ze Starego Czarnowa, Monika Andrzejewska z fundacji Centralne Biuro Ochrony Praw Zwierząt oraz mecenas Szablewski wchodzą na salę rozpraw.  

Sąd Okręgowy w Szczecinie - wbrew oczekiwaniom - nie ogłosił wyroku w sprawie apelacji Lidii Pięty, lekarki ze Starego Czarnowa, która wcześniej skazana została przez Sąd Rejonowy w Gryfinie za rzekome znęcanie się nad zwierzętami. Przypomnijmy, że wspomniany sąd w Gryfinie uznał, że lekarka ze Starego Czarnowa jest winna zarzucanych jej czynów. Wśród dużej części obrońców zwierząt wyrok wywołał oburzenie, bo L. Pięta znana jest w regionie nie tylko jako opiekunka zwierząt, ale też społeczniczka.

W marcu 2018 roku z jej posesji aktywiści organizacji „Pogotowie dla Zwierząt” wywieźli ponad 100 zwierząt, które później w większości zaginęły, jeszcze inne zostały uśpione. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że szef „Pogotowia dla Zwierząt” prawomocnym wyrokiem skazany został na 8 miesięcy więzienia za… liczne kradzieże czworonogów, a na zwierzęta „widma” zebrano później kilkaset tysięcy złotych, z których się nie rozliczono.

Była to już trzecia rozprawa w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Nie licząc stron, sąd przesłuchał również między innymi przedstawicielkę fundacji Centralne Biuro Ochrony Praw Zwierząt, które to jednoznacznie stanęło po stronie lekarki wskazując, że sąd pierwszej instancji zupełnie pominął zeznania obrony. Do myślenia daje też fakt, iż oskarżycielem posiłkowym jest wspomniane Pogotowie dla Zwierząt, zdelegalizowane przez sąd w Poznaniu, którego szef skazany został prawomocnie za kradzieże zwierząt. Sędzia - jak się wydaje - również może podzielać liczne wątpliwości, ogłoszenie wyroku bowiem zapowiedziała dopiero za dwa tygodnie.

Wbrew wyrokowi gryfińskiego sądu sprawa nie jest jednoznaczna, a zdaniem przedstawicieli niektórych organizacji zajmujących się ochroną zwierząt oraz wolontariuszy - lekarka ze Starego Czarnowa padła ofiarą tzw. zwierzęcej mafii, która działając pod płaszczykiem stowarzyszeń prozwierzęcych po prostu okradają właścicieli czworonogów. W tym przypadku pretekstem do kradzieży zwierząt było błoto, które po roztopach zalegało na posesji lekarki (po umyciu zwierząt okazało się, że są zdrowe i w dobrym stanie, a ich sierść błyszczała - fragment zeznań jednego z lekarzy weterynarii). ©℗

Roman Ciepliński

Więcej na ten temat w „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z dnia 26.09.2022 r.