Zawieszona została działalność oddziału ginekologiczno-położniczego Samodzielnego Publicznego Rejonowego Szpitala w Nowogardzie. Dyżurują jedynie położna i oddziałowe, które mają zabezpieczyć sytuacje awaryjne.
Oddział z problemami związanymi z zapewnieniem odpowiedniej obsady personalnej borykał się już od dłuższego czasu. Mówiąc wprost: stale brakowało lekarzy chętnych do podjęcia na nim pracy, wreszcie zrezygnował z niej także lekarz pełniący obowiązki ordynatora i ostatecznie dyrektor Kazimierz Lembas nie miał wyjścia. Wobec braku minimalnej liczby lekarzy musiał, zgodnie z obowiązującymi procedurami, złożyć wniosek do wojewody o wyrażenie zgody na zawieszenie działalności ginekologii. W ubiegłym tygodniu oddział opustoszał, nowe pacjentki nie są przyjmowane.
K. Lembas twierdzi, że prowadzi obecnie rozmowy z kilkoma specjalistami i ma nadzieję, że problem zostanie rozwiązany do końca miesiąca, w praktyce o sukcesie negocjacji mówić będzie można jednak dopiero po podpisaniu kontraktu. A to nie jest oczywiste. Warto dodać, że automatycznie opustoszał oddział neonatologiczny, popularnie zwany noworodkowym, a problemy kadrowe dotykają także internę i pediatrię, gdzie nawet w przypadku choroby któregoś z lekarzy może być duży kłopot z zapewnieniem zastępstwa.
A do wszystkiego dochodzą niedobory finansowe, które w trybie pilnym uzupełnić musi organ prowadzący szpitala, czyli gmina. Chodzi o około 1,2 mln zł, których domagają się wierzyciele. Niespłacenie tych zaległości może grozić utratą przez placówkę płynności finansowej.
Spodziewające się porodu mieszkanki Nowogardu i okolic tymczasem będą musiały korzystać z pomocy szpitali, w których oddziały ginekologiczno- położnicze wciąż działają. Najbliższy znajduje się nieopodal, bo w Goleniowie, do którego dotrzeć można w 20 minut.
Tekst i fot. (lbp)