Prawa ręka szefa PiS - poseł Mariusz Błaszczak nie stawił się w czwartek w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Polityk miał zeznawać jako świadek w procesie byłego prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz dyrektora szczecińskiego oddziału tej firmy oskarżonych m.in. o łapówkarstwo.
Poseł Błaszczak jest jednym z najbardziej zaufanych współpracowników szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jest też jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków tej partii m.in. jest szefem Parlamentarnego Klubu PiS. W czwartek miał zeznawać jako świadek w procesie dotyczącym tzw. afery ZUS. Ale Błaszczak w sądzie się nie pojawił. Okazało się, że przysłał usprawiedliwienie - w czwartek odbyło się ostatnie posiedzenie Sejmu w tej kadencji.
Sąd chce przesłuchać Błaszczaka w sprawie jednego z wątków afery ZUS. Chodzi o podejrzenia wymuszenie przez dyrektora szczecińskiego oddziału zakładu, na jednej z zachodniopomorskich firm, rezygnacji z należności za prace melioracyjne na działce w Legionowie należącej do posła. W "imię dobrej współpracy z ZUS-em". Firma miała wycenić swoje należności na 30 tys. zł. Błaszczak twierdzi, że zapłacił za wykonanie melioracji na swojej działce w Legionowie kwotę 9.696,18 zł brutto. Bo na tyle zostały wycenione. Za prace zapłacił, dysponuje fakturą i potwierdzeniem zapłaty pieniędzy.
Szczecińscy prawnicy uczestniczący w procesie coraz bardziej wątpią czy Błaszczak kiedykolwiek pojawi się na sądowej sali. Przewidują, że raczej poseł zostanie przesłuchany przed sądem w Warszawie.
Przypomnijmy - do sądu wpłynęły dwa akty oskarżenia w sprawie szczecińskiej afery ZUS - pierwszy w grudniu 2011 roku, a drugi w lipcu 2012. W obu głównym oskarżonymi jest były prezes zakładu - Sylwester R.,, któremu prokuratura zarzuca przyjmowanie od podwładnych i kontrahentów korzyści majątkowych. Na ławie oskarżonych zasiada także były dyrektor oddziałów ZUS w Szczecinie - Tadeusz D.. Zarzucono mu m.in. wręczanie łapówek Sylwestrowi R.
(dar)