- W związku z niebezpiecznym zdarzeniem, którego byłem dziś świadkiem ok. godzimy 10.20 na peronie linii nr 2 na pętli tramwajowo-autobusowej przy ul. Turkusowej proszę o pilną interwencję. Na peronie tym pozostawione są wyrwane płytki chodnikowe z wystającymi plastikowymi rurami, o które potknęła się dziś pewna pani. Przez dłuższą chwilę nie była w stanie się podnieść, choć później stwierdziła, że poza stłuczeniem czuje się dobrze i nie chciała dalszej pomocy - tak pan Adam, nasz Czytelnik, relacjonował w miniony wtorek sytuację, informując o pułapce, jaka czyha tam na pasażerów.
Sygnał z opisem otrzymaliśmy na redakcyjną skrzynkę „24Kurier - Napisz do nas". Jak zaznacza w swej relacji pan Adam, niedopuszczalnym jest, by na przystanku tramwajowym były rozmieszczone tego rodzaju przeszkody, które zagrażają zdrowiu i życiu pasażerów, gdyż osoba, która potknie się o taką, może nie tylko upaść na chodnik, ale przewrócić się wprost pod koła przejeżdżającego tramwaju.
- Przystanek jest przedstawiany ponadto jako "przystosowany" dla osób niewidomych i niedowidzących, które mają prawo ufać, że faktycznie przystanek nie zagraża ich bezpieczeństwu. Niestety tak absolutnie nie jest. Przystanek ten natychmiast powinien zostać zabezpieczony i naprawiony, a jeśli nie jest to możliwe - pilnie wyłączony z eksploatacji. Mam nadzieję, że wszystko zarejestrowały kamery monitoringu. Dlatego proszę o pilną interwencję i zabezpieczenie jeszcze dziś dowodów z tych nagrań (które potem okazuje się, że w dziwnych okolicznościach giną). A ponadto proszę o ustalenia personaliów osób, które odpowiadają za skandaliczny stan techniczny tego przystanku stwarzający realne zagrożenie zdrowia i życia pasażerów oraz doprowadzenie do wyciągnięcia wobec osób dopowiedzianych surowych konsekwencji prawnych. Proszę o pilną interwencję zanim dojdzie do gorszej tragedii - pisze pan Adam w mailu do naszej redakcji.
Opis całego zdarzenia przekazaliśmy jeszcze tego samego dnia do ZDiTM. Odpowiedź Hanny Pieczyńskiej, rzeczniczki prasowej tej jednostki budżetowej miasta odpowiedzialnej za stan i utrzymanie powierzonej jej komunikacyjnej infrastruktury, otrzymaliśmy w środę.
Hanna Pieczyńska tłumaczy: - Ubytek płytki i wystająca z niej rura to infrastruktura przygotowana pod montaż dodatkowych tablic informacji pasażerskiej. To niewielkie zagłębienie w chodniku jest od strony barierek, więc nie ma zagrożenia potknięcia się i upadku pod nadjeżdżający tramwaj. Ubytek był specjalnie zabezpieczony, jednak ktoś to zabezpieczenie usunął. Ten stan rzeczy będzie przez nas awaryjnie naprawiony, a w najszybszym możliwym terminie przeprowadzimy stosowne prace, które docelowo będą zapobiegać podobnym sytuacjom. Przystanek wykonany jest odpowiednio, nie stwarza zagrożenia dla życia pasażerów dlatego nie ma potrzeby wyłączania go z eksploatacji. Infrastruktura potrzebna do poruszania się przez osoby niewidome lub niedowidzące nie ma żadnych uszkodzeń ani przeszkód. Stosowne prace związane z brakującą płytką przeprowadzone zostaną najszybciej jak to możliwe. Bardzo przepraszamy pasażerkę za tę sytuację.
Odwiedziliśmy pętlę Turkusowa. W środowe popołudnie i ponownie w czwartek rano. Było tam bez zmian. Co więcej. Okazuje się, że oprócz wyrwy w peronie, który wyznaczony jest dla składów linii 2, na jeszcze większych rozmiarów identyczną pułapkę z wystającym z niej kawałkiem rury można natknąć się także na sąsiednim peronie dla tramwajów linii 7. A pasy obu tych peronów nie są na tyle szerokie, by przy stojącym czy nadjeżdżającym tramwaju mogły swobodnie wyminąć się dwie osoby wysiadające bądź wsiadające.
Te - według rzeczniczki ZDiTM - „niczemu winne" przystankowe pułapki w nawierzchniach peronów nie zostały w jakikolwiek sposób - zabezpieczone czy choćby oznaczone jakąkolwiek informacją z ostrzeżeniem. Opieszałość służb w reakcji na sygnał tym bardziej bulwersuje, że na tejże pętli działa punkt dyspozytorski ZDiTM. A z ciepłych jego pomieszczeń problemu nie widać...©℗
(MIR)
Na zdjęciu: Od uruchomienia tej części pętli Turkusowa mija czwarty rok, a tablic informacji pasażerskiej w miejscach dla nich przygotowanych, jak nie było, tak nie ma. Zamieniły się - co widać - w niebezpieczne pułapki.
Fot. Mirosław WINCONEK