Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Na zachodniopomorskim szlaku. Świnoujska legenda „Wiatrak Młodości”

Data publikacji: 30 maja 2024 r. 14:42
Ostatnia aktualizacja: 30 maja 2024 r. 18:30
Na zachodniopomorskim szlaku. Świnoujska legenda „Wiatrak Młodości”
Legenda głosi, że świnoujski wiatrak czynił cuda, odmładzając i przywracając siły. Pielgrzymkom nie było końca... Fot. Marek KLASA  

Ujście Świny do Bałtyku ujmują dwa falochrony zbudowane z wielkich kamieni legendarnej „Rafy Vinety”, która ma być pozostałością bogatego miasta zatopionego ogromną bałtycką falą. Na końcu falochronu zachodniego stoi charakterystyczny biały wiatrak. To nawigacyjna Stawa Młyny, najbardziej znany symbol Świnoujścia. Dzisiaj pełni rolę nabieżnika, który kieruje statki na tor wodny, ale dawniej...

Gdy Świnoujście stało się miastem portowym, wielu jego mieszkańców znalazło pracę na statkach, które pływały po wodach całego świata. Młodzi mężczyźni wypływali w wielomiesięczne rejsy, zostawiając ukochane dziewczyny lub żony i rodziny. Praca na morzu była ciężka i wyczerpująca, a wyżywienie bardzo kiepskie. Wycieńczeni i postarzali marynarze wracali z długotrwałych morskich rejsów do Świnoujścia, gdzie czekały na nich śliczne dziewczyny, zadbane żony i uśmiechnięte dzieci. Po kilku takich wyprawach marynarze wyglądali jak dziadkowie swoich żon.

Zrozpaczone kobiety wstydziły się wychodzić z nimi do miasta czy na spacer. Była wśród nich Alicja – piękna, smukła żona Krzysztofa, który właśnie wrócił z długiego rejsu. Kiedy już wszyscy zasnęli, Alicja spojrzała na zmęczoną, pooraną zmarszczkami twarz męża i zapłakana wybiegła z chaty nad morze. Biegła ile sił w nogach. Zatrzymała się dopiero na kamiennym falochronie. Noc rozświetlał srebrny księżyc. Bałtyk był spokojny, tylko leniwa fala kładła się na brzeg. Alicja weszła na koniec falochronu i wymyślała morzu, że takie okrutne, że tak niszczy jej ukochanego.

- Gdzie szukać ratunku, gdzie pomocy?! – łkała. Wtem, wśród szumu fal usłyszała wyraźne słowa: - Za tobą... za tobą... Gwałtownie odwróciła głowę. Na falochronie stał biały wiatrak, a jego skrzydła obracały się powoli. Z wiatraka wyszedł stary młynarz i zapytał o powód zmartwienia. Wtedy Alicja opowiedziała mu o problemie trapiącym żony marynarzy. Młynarz zamyślił się i poprosił, aby następnego dnia przyszła wraz z mężem.

Nazajutrz oboje zjawili się przy wiatraku. Młynarz nakazał Krzysztofowi codziennie okładać ciało leśnym błotem, w którym taplają się dziki, pływać w morzu i spacerować po plaży, aż wyschnie na słońcu. Po tygodniu zabrał go do wiatraka i zaryglował drzwi. Co się tam działo, tego nikt nie wie. Skrzydła wiatraka obracały się jak oszalałe, a ze środka dochodziło skrzypienie i zgrzytanie mechanizmów. Trwało to cały dzień. O zachodzie słońca Krzysztof wyszedł z wiatraka. Oczom zdumionej Alicji ukazał się piękny młody mąż! Trudno opisać radość, jaka wypełniła ich oblicza i serca.

Gdy o tym zdarzeniu dowiedzieli się inni mieszkańcy, pielgrzymkom do wiatraka nie było końca. Wieść o cudownym odmładzaniu poszła w świat. Liczni chętni leżeli w błocie, kąpali się w morzu, spacerowali i plażowali, oczekując na swoją kolej wizyty w wiatraku. A wyniki były znakomite. Do domów wracali młodzi, tryskający zdrowiem ludzie!

Aż – pewnej nocy – stary młynarz umarł, nie przekazując nikomu tajemnicy zabiegów, jakie wykonywał. Również nikt z odmłodzonych nie potrafił powiedzieć, jak to się odbywało. Wiatrak stanął. Z czasem jego mechanizmy zardzewiały. Ale ludzie nadal masowo przybywali do Świnoujścia. Zażywali błotnych kąpieli, pławili się w morzu i chodzili po słonecznej plaży, aż do falochronu ze słynnym wiatrakiem, wierząc, że chociaż trochę to pomoże przywracaniu młodości. I tak jest do dzisiaj. ©℗

Wrzesław MECHŁO

Autor jest krajoznawcą, autorem książek, przewodników i mistrzem pięknej wycieczki.

 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

terapia
2024-05-30 17:56:43
Reklama borowiny.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA