Miejskie zoo. Małpki opanowały ulice Szczecina

Butelki po małpkach są wszędzie. Fot. Krzysztof ŻURAWSKI  

Jak Szczecin długi i szeroki po mieście grasują „małpki”. Można się na nie natknąć praktycznie wszędzie: w autobusie, w parku, w ogólnodostępnej toalecie lub w bramie wejściowej do budynku.

Chodzi o małe butelki z alkoholem. Ich pojemność to 100 i 200 ml. Zastąpiły one popularne niegdyś „ćwiartki” o pojemności 250 ml – ich produkcji zakazano przepisami unijnymi. Ale przestrzeń nie znosi luki. Producenci dość szybko odkryli, że przepisy nie zabraniają rozlewania alkoholu do butelek o mniejszej pojemności. I tak Polskę opanowały „małpki”.

– Praktycznie codziennie nasi funkcjonariusze odnotowują interwencje dotyczące picia alkoholu w miejscach publicznych – mówi Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej.

Statystyki interwencji nie mówią oczywiście, czy dana osoba piła akurat z małej czy z dużej butelki. Można jednak przyjąć, że mniejsze pojemności sprzyjają piciu z tak zwanej przyczajki, czyli w ukryciu.

Po spożyciu alkoholu puste opakowania są po prostu zostawiane byle gdzie. Większość szklanych opakowań ląduje zamiast w koszu to na trawniku lub gdziekolwiek. Często są zostawiane na miejscu „biesiady”, którym może być ławka w parku, murek lub choćby zewnętrzny zawór gazowy.

Przy okazji mamy odpowiedź na to, skąd się wzięła nazwa „małpka”. Okazuje się, że była ona znana i stosowana już przed wojną. Śpiewał o niej Stanisław Grzesiuk, bard przedwojennych klimatów warszawskich: „Strumieniami tam wódzia się lała, z białą główką, wszak każdy ją zna”. Ta „biała główka” to nic innego jak lakowa plomba na kapslu.

Czego dotyczy nazwa? Jest to nawiązanie do zachowań po spożyciu alkoholu. Często mówi się o pijanych ludziach, że dostali małpiego rozumu… ©℗

Krzysztof ŻURAWSKI