W minorowych nastrojach intendenci z przedszkoli opuszczali w środę szczeciński "gastronomik", gdzie odbyło dla nich szkolenie mające im podpowiedzieć, jak układać jadłospisy. Tak, by były one zgodne z nowym rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia, obowiązującym od początku tego roku szkolnego. Co zatem tak popsuło humory pracownikom oświaty? Okazało się bowiem, że matematyczne równania są niezbędne w ich kuchniach...
Bezpłatne szkolenie zorganizował dla intendentów, oraz innych osób układających jadłospisy, Wydział Oświaty z magistratu. Kursy odbyły się w dwóch turach - najpierw pracownicy szkół, następnie - przedszkoli i szkół z internatem. Całość poprowadziła dr n.med. Dominika Jamioł - Milc z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego:
- Muszą państwo bardzo uważnie czytać etykiety - przestrzegała specjalistka z PUM-u. - Na przykład w sokach warzywno-owocowych cukier może być wymieniony w tabeli wartości odżywczych. Jest przecież naturalny. Ale nie może go być w składzie soku, bo to oznacza, że został dodatkowo dodany. Niedozwolone jest dosładzanie przez kucharki sałatek owocowych czy surówek. Do tych drugich można dodać jabłka starte dla zrównoważenia smaku. Zabronione są w menu - pieczywo chrupkie, popularne chrupki i wafle ryżowe. Te wafle posiadają wysoki indeks glikemiczny i posiadają w składzie związek rakotwórczy.
Ogromne oburzenie wśród uczestników szkolenia wywołała wiadomość, że czeka ich liczenie normy średnioważonej na energię na różne składniki odżywcze, np. na białko albo konkretną witaminę, na jedno dziecko:
- My nie jesteśmy przecież dietetykami - padło z sali, gdy rozdano kartki z kilkoma równaniami. Ot, choćby takim: Z=(S1xU1|100)+(S2xU2|100)+...(Sx x Ux|100).
Jak zapewniła pracownica PUM-u, w sanepidzie potwierdzono, że istnieje obowiązek liczenia normy średnioważonej i może to być sprawdzane przez sanepid. Podobnie, jak mogą być kontrolowane receptury na wypieki własne.
Po szkoleniu intendentki nie kryły oburzenia wymaganiami sanepidu i ministerstwa:
- Kiedy w życie weszło rozporządzenie, w naszym przedszkolu nie obawialiśmy się tych zmian - opowiada pani Janina. - Już kilka lat temu sposób gotowania został u nas radykalnie zmieniony. Kucharki nie mogły już wtedy, zgodnie z zaleceniem dyrekcji, używać choćby kostek rosołowych, przestaliśmy robić budyń i kisiel z proszku, nie zamawialiśmy żadnych gotowych, mrożonych produktów, typu pyzy. Po wejściu nowego rozporządzenie były też kłopoty, bo dzieci choćby nie chcą pić niesłodzonego kompotu. Ale to nic w porównaniu z matematyką, jaka nas teraz czeka w kuchni. Ta średnioważona to dla mnie czarna magia. Podobnie jak programy dietetyczne, o których nam mówiono i których podobno powinniśmy używać. Z pań, które siedziały na szkoleniu obok mnie, żadna nie używa takiego programu do układania jadłospisów. ©℗
Monika Gapińska
Fot. Ryszard Pakieser
Na zdjęciu: Bezpłatne szkolenia dla pracowników oświaty, dotyczące nowych zasad żywieniowych, odbyły się w szczecińskim "gastronomiku".