Czterej oskarżeni: kuzyni Tomasz K. i Paweł K., Michał W. oraz Norbert N. umówili się – w interesach – z braćmi S. w lokalu przy ul. Goleniowskiej w szczecińskim Dąbiu. Doszło do bójki. Krzysztof S. dostał maczetą w głowę. W czwartek w Sądzie Okręgowym w Szczecinie rozpoczął się proces prawdopodobnych zabójców.
W sumie zamieszanych jest w sprawę dziesięć osób. Sześciu mężczyzn odpowiada z wolnej stopy za utrudnianie prowadzenia postępowania karnego, zacieranie śladów przestępstwa, ukrywanie biorących udział w pobiciu S. oraz za posiadanie broni i amunicji.
W areszcie siedzą główni oskarżeni. To oni brali udział w rozróbie. Prokurator jest zdania, że „działali z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia” 35-letniego Krzysztofa S. (byłego boksera) i „planowali jego fizyczną eliminację”. Na spotkanie z braćmi S. przyjechali bowiem z bronią, m.in. z półtorametrową maczetą i pałkami pneumatycznymi z gumy i metalu. Podczas akcji działali w rękawiczkach i kominiarkach.
Dlaczego napadli na S.? Chodziło o pieniądze. Mężczyźni mieli ustalić sposoby rozliczeń finansowych dotyczących wpływów z hazardu (z automatów do gier) i ochrony lokali. Poza tym w światku przestępczym stanowili dla siebie konkurencję – dlatego jedni chcieli wyeliminować drugich. Do tarć między nimi doszło również z powodu rywalizacji o pozycję w strukturze zorganizowanej grupy przestępczej, którą w tym czasie kierował Tomasz K.
Ten ostatni i Michał W. nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Nie składają wyjaśnień. Nie udzielają odpowiedzi na zadawane im pytania. Ale Paweł K. się przyznał, współpracuje z organami ścigania. Dzięki jego wyjaśnieniom (to, czy są wiarygodne, oceni sąd) wiemy, jak doszło do zbrodni.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 20 października 2017 r.
Tekst i fot. Leszek Wójcik