List do redakcji. Czy drzewa są ważniejsze od dzieci?

Na tym terenie miało stać nowoczesne przedszkole, w otoczeniu zieleni. Fot. Czytelnik  

Od wielu miesięcy prasa lokalna opisywała sprawę budowy przedszkola przy ulicy Przygodnej w Szczecinie. Teraz redakcje, które wiele tygodni kibicowały przeciwnikom budowy, zaczęły się troszczyć o porzucony plac budowy i chyba oczekują od miasta, że urządzi tam park.

Śledzący tę akcję i towarzyszące jej emocje mogli odnieść wrażenie, że w Szczecinie odradza się prasłowiański kult drzew i wkrótce powstaną święte gaje, w których składać będziemy ofiary bóstwom i urządzać obrzędy ku czci Peruna. Może też, przy okazji, tą nagłą troską o zieleń odreagujemy wstydliwą prawdę, że wszystkie parki w Szczecinie, którymi się szczycimy, założyli Niemcy, a my może jeden niewielki i to właśnie przy… ulicy Przygodnej, za to miłość do zieleni manifestujemy wożeniem drzew w doniczkach i zakazem koszenia publicznych trawników.

Jak bowiem inaczej ocenić i zrozumieć awanturę wokół drzew przy ulicy Przygodnej, która doprowadziła do rezygnacji z budowy tak potrzebnego przedszkola? Jest niezrozumiałe i oburzające, jak łatwo władze Szczecina abdykowały pod presją pseudoekologów (prawdziwi zajmują się przyrodą, a nie polityką). To co się stało jest absurdem w wymiarze planistycznym, porażką polityczną i dramatem w wymiarze cywilizacyjnym.

Dla ludzi znających proces budowlany jest przecież oczywistością, że gdyby działkę przy ulicy Przygodnej miasto sprzedało prywatnemu inwestorowi, to rosnące tam drzewa zostałyby w miarę potrzeb wycięte i, jeśli to konieczne, zastąpione innymi nasadzeniami. To są standardowe, sprawdzone procedury wynikające z przepisów i ustaw, praktykowane od lat.

Miasto Szczecin wydaje rocznie kilkaset decyzji o zgodzie na wycinkę, stosowne zgody w podobnej liczbie wydaje również Urząd Marszałkowski. Są również inwestycje drogowe tzw. ZRID (ZRID to zezwolenie na realizację inwestycji drogowej; jej podstawą prawną jest Ustawa z dnia 10 kwietnia 2003 r. o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych, określana mianem specustawy drogowej), gdzie drzewa wycina się setkami, nie pytając nikogo o żadną zgodę. Można to właśnie zobaczyć na własne oczy na Krzekowie, gdzie rozpoczęła się budowa drogi łączącej ulice Szafera i Taczaka. Ciekawe dlaczego tam nie pojawili się obrońcy drzew?

W przypadku działki przy ulicy Przygodnej organem, który mógłby wydać zgodę na wycinkę, był Urząd Marszałkowski, z tym że zgody na wycinkę… w ogóle nie były potrzebne, gdyż wielkość tych drzew tego nie wymagała! Te wielkości (obwód pnia mierzony na wskazanej wysokości od ziemi) bardzo precyzyjnie opisuje ustawa.

Nieznającym tych okolic należy wyjaśniać, że w rejonie ulicy Przygodnej przed wielu laty istniało ogromne miejskie gospodarstwo ogrodnicze produkujące sadzonki drzew. To były zorganizowane połacie, szpalery sadzonek przeznaczonych na sprzedaż. Gospodarstwo to w czasie transformacji zniknęło, ale drzewka nadal sobie rosły, gęste jak dżungla. Większość tych chaszczy została za wiedzą Miasta wycięta pod budowę domów przy ulicy Polskich Marynarzy.

Drzewa, o które teraz tak walczono, są ostatnią pozostałością tej samej szkółki ogrodniczej. To nie była ani zieleń naturalna, ani urządzona. Niezależnie co o tym myślą obrońcy drzew na działce przeznaczonej pod przedszkole – te, które tam rosną, są bez wartości!

Zieleń w mieście wymaga wiedzy, troski i rozsądnej opieki. Powinna służyć człowiekowi (o czym najlepiej wiedzą ci, do mieszkań których z powodu drzew nigdy nie zagląda słońce), przysparzać radości swoim pięknem, ale nie utrudniać życia.

Tak, drzewa można wycinać! Kiedy jest taka potrzeba, kiedy jest to częścią świadomego planowania, które przewiduje również sadzenie drzew, zakłada i pielęgnuje parki i szpalery drzew przy ulicach.

W Szczecinie sadzi się przecież setki nowych drzew rocznie, czego cudownym przykładem są szpalery platanów w przebudowywanej alei Wojska Polskiego, które wielkim kosztem sprowadzone zostały zza granicy.

Dlaczego więc władze miasta, mając do dyspozycji wszystkie ustawowe, prawne narzędzia do zarządzania zielenią, które wydaje zgody na wycinki setek drzew rocznie, akurat w przypadku przedszkola podjęły tak fatalną decyzję o rezygnacji z budowy przedszkola na żądanie garstki ludzi wspieranych, jak się wydaje, przez Urząd Marszałkowski?

Najprościej można by przyjąć, że miastu brakuje pieniędzy i protesty aktywistów, choć w to nigdy nie uwierzę, stały się doskonałym pretekstem do zaoszczędzenia tak brakujących milionów. Niestety, przyczyna może być bardzo niepokojąca. Być może władze podobnie jak np. w przypadku placu Orła Białego znowu uwierzyły, że głos grupki agresywnych aktywistów jest głosem wszystkich mieszkańców? Że jest to głos ważniejszy od głosu tysięcy obecnych i przyszłych młodych rodziców, którzy tak bardzo potrzebują przedszkola. Ale przecież ci rodzice nie urządzą pikiety na ulicy Przygodnej, bo nie mają na to czasu, zajmują się dziećmi i pracą.

Jaka więc ma być przyszłość Szczecina, jeśli dla miasta nieważne są dzieci i ich wychowanie? Jak mamy powstrzymać ucieczkę młodych ludzi do innych miast, jeśli one dają im nadzieję na łatwiejsze wychowanie potomstwa, zaś w naszym mieście parę niewiele wartych drzewek ważniejszych jest od dobra dzieci.

Marek ORŁOWSKI