Wirus Zachodniego Nilu jak nigdy wcześniej opanował latem tego roku aż dziewięć europejskich krajów. Infekcje nim wywołane odnotowano w Austrii, Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Grecji, Rumuni, we Włoszech i na Węgrzech. Fala zachorowań wybuchła także pod koniec sierpnia i we wrześniu w Niemczech, w rejonie Berlina, Lipska, Diepholz i powiatów Oder Spree i Salzland. Stąd apel do krwiodawców, by powracając z tamtych rejonów, szczególnie przeglądali się swojemu zdrowiu, a w przypadku wystąpienia jakichkolwiek objawów, nie oddawali krwi.
Infekcje wywołane wirusem Zachodniego Nilu u ludzi w 70-80 proc. przypadków przebiegają bezobjawowo. Tylko u 20-30 proc. zarażonych osób pojawia się gorączka i inne objawy grypopodobne, które utrzymują się przez 3-6 dni. Infekcji towarzyszą zwykle takie symptomy jak: nudności, dreszcze, bóle głowy, pleców, stawów i mięśni oraz inne niespecyficzne objawy, np. utrata apetytu, kaszel i ból gardła. W 25-50 proc. przypadków pojawia się wysypka na klatce piersiowej i kończynach oraz obrzęk węzłów chłonnych. Ciężki przebieg zakażenia charakteryzuje się zapaleniem mięśnia sercowego, trzustki i wątroby oraz objawami neurologicznymi, które manifestują się tuż po okresie gorączkowania. Tyle o spustoszeniach w organizmie, jakie wywołuje WZN możemy przeczytać na portalach medycznych.
Jednak szczególną uwagę na swój stan zdrowia muszą zwrócić uwagę krwiodawcy, stąd apel Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie zamieszczony 25 września w mediach społecznościowych.
– W Szczecinie nie mamy żadnych ognisk wirusa, a komunikat wystosowaliśmy absolutnie prewencyjnie, by ci, którzy mają objawy chorobowe, krwi nie oddawali – mówi Anna Lipińska, zastępca dyrektora ds. medycznych Centrum. – Natomiast ci, którzy już krew oddali, a dopiero potem wystąpiły u nich objawy zakażenia, poinformowali nas o tym fakcie. Wówczas będziemy mogli zadziałać i pobraną krew wycofać.
Roznosicielami wirusa są głównie komary oraz ptactwo wodne.
– Na szczęście temperatury powietrza się obniżają, spadać więc będzie aktywność komarów, wyciszy się zatem wirus – stwierdza A. Lipińska. – Mimo że nie dzieje się nic, co jest zagrożeniem, musimy czuwać i trzymać rękę na pulsie. ©℗
(kel)