Przez wiele lat matka walczyła ze swym byłym mężem Mariuszem K. o alimenty dla nastoletniej córki. Ten czynił wszystko, by nie płacić, chociaż miał pracę - przez wiele lat był prokurentem wielu spółek (m.in. Polger czy też Perfekt Dom Koszewski).
Firmy te oszukały wielu ludzi, pobierając od nich zaliczki na mieszkania, które nie powstały do dziś. K. wysyłał jednak do oszukanych ludzi wezwania do zapłaty na podstawie „słynnych trzech siódemek” (artykuł 777) Kodeksu postępowania cywilnego, które zobowiązywały nabywcę do przechowywania do końca życia wszystkich rachunków związanych z inwestycją. Nie miałeś pokwitowania, to znaczy, że jesteś dłużnikiem i masz płacić. Do biednych K. nie należał, gdyż jeździł mercedesem ML. K. dorabiał sobie w wielu firmach, które były na bakier z prawem jako ich doradca finansowy, ale jak twierdzi, czynił to społecznie. Wynajmował się także jako pomocnik komornika. Także społecznie. Ścigającym go komornikom wykazywał, że nie ma żadnych dochodów.
K. zalegał córce z alimentami na przeszło 300 tys. zł. Był to jeden z większych dłużników w naszym regionie, który przeciągał sprawę, jak się tylko dało. Zwolnienia lekarskie, wyłączanie sędziów, absencja adwokata (z urzędu) i wiele innych sztuczek. Mimo że Temida pracowała na tą sprawą długo, to w końcu Sąd Penitencjarny w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok 16 miesięcy bezwzględnego więzienia dla Mariusza K. Sąd nie znalazł okoliczności łagodzących i stwierdził, że Mariusz K. nie rokuje nadziei na poprawę. Wyrok sądu jest prawomocny i zapewne już w najbliższym czasie K. trafi do więzienia.
W innym procesie o „machlojki finansowe” K. otrzymał wyrok 10 miesięcy bezwzględnego więzienia i wypada mieć nadzieję, że sprawa ta znajdzie już niebawem swój finał.
Mirosław Kwiatkowski
Fot. Robert Stachnik