Związkowcy z różnych stron Polski, m.in. Podlasia i województwa dolnośląskiego, a także przedstawiciele „Solidarności” z naszego regionu przyjechali w czwartek do Świnoujścia, żeby bronić zwolnionego z pracy w miejscowym Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej Piotr Kłyża, przewodniczącego organizacji zakładowej. Związkowcy zarzucają szefowej PEC i władzom Świnoujścia, że związkowiec stracił pracę, bo chciał wyjaśnić sprawę znikającego miału węglowego.
Przypomnijmy: P. Kłyż stracił w PEC pracę, bo - jak przekonują związkowcy - chciał wyjaśnić sprawę brakującego opału. Chodzi o 320 ton miału węglowego. Zgłosił nieprawidłowości do świnoujskiej prokuratury, ale ta sprawę umorzyła. Zdaniem związkowców wnioski do jakich doszła miejscowa prokuratura są karygodne i chcą, żeby sprawą zajęła się inna prokuratura. Sam związkowiec - stracił pracę…
- P. Kłyż został zwolniony w wyjątkowo perfidny sposób, bo poprzez wypowiedzenie bez konieczności świadczenia pracy. Nie miał szans obrony. Pani prezes nie zwróciła się do organizacji związkowej z zamiarem wypowiedzenia umowy o pracę, a taki miała obowiązek - mówił podczas wczorajszej sesji Rady Miasta w Świnoujściu M. Jurek.
Barbara Michalska, zastępca prezydenta Świnoujścia mówiła, że nieprawdziwe są twierdzenia związku, że zwolnienie P. Kłyża wynika z tego, że złożył do prokuratury zawiadomienie związane z brakującym opałem. Na wczorajszej sesji zrobiło się w związku z protestem „solidarności” bardzo nerwowo. Ale emocji było także sporo pod biurem PEC. Bronić P. Kłyża przyjechali związkowcy z różnych stron Polski.
Więcej o pikiecie związkowców w Świnoujściu przeczytasz w piątkowym (30 sierpnia 2019) wydaniu „Kuriera Szczecińskiego” oraz e-wydaniu.
Tekst i fot. Bartosz Turlejski
Na zdjęciu: Związkowcy z różnych stron Polski przyjechali do Świnoujścia, żeby bronić zwolnionego z PEC Piotra Kłyża.