Kolejny cenny eksponat można oglądać w świnoujskim Forcie Gerharda. To przenośny generator prądu sprzed II wojny światowej, który służył w jednym z krakowskich fortów. Plany są takie, żeby w nowym miejscu był częścią dioramy – pokoju łączności z I wojny światowej. Co ważne, urządzenie nadal działa!
Przenośny generator prądu, o którym mowa, wykorzystywano w placówkach łączności różnych armii zarówno podczas I, jak i II wojny światowej. Służyło m.in. żołnierzom II Rzeczypospolitej. Twórcą prototypu był Juliusz Zbierski, polski inżynier. Jego urządzenie trafiło na wyposażenie Armii Austriacko-Węgierskiej. Projekt polskiego konstruktora był modyfikowany i ulepszany. Generator, który trafił do Muzeum Obrony Wybrzeża w Forcie Gerharda, został wyprodukowany przez niemiecką firmę Telefunken.
– Nie widzieliśmy podobnego urządzenia w innych polskich muzeach i na tej podstawie wnioskujemy, że jest ono rzadkie; zwłaszcza zachowane w tak dobrej formie. Potocznie mówimy na nie rowerek lub agregat. Działa w 100 procentach i produkuje energię. Do jej wytworzenia potrzeba tylko jednej osoby i siły jej mięśni. Przy okazji można sobie wyrobić kondycję – śmieje się Marcin Ossowski, przewodnik z Fortu Gerharda. – Jest ono również bardzo praktyczne. Gdyby w forcie nagle zabrakło światła, to można zacząć pedałować i mamy prąd potrzebny np. do projekcji filmu. To całkowicie niezależne źródło energii.
Unikat trafił do fortu dzięki uprzejmości kolekcjonera z Krakowa. Jest eksponowany na wystawie w muzeum. Na potrzeby „Kuriera” pasjonaci zaprezentowali urządzenie przed budynkiem, żeby nasi Czytelnicy mogli je obejrzeć w pełnej krasie i dobrym oświetleniu.
– Urządzenia tego nie widzieliśmy w innych muzeach, ale pojawia się ono na wielu starych zdjęciach, np. na wojskowych wozach. Było ono proste i jednocześnie bardzo funkcjonalne. To historyczny skarb minionej epoki i bardzo cieszymy się, że wzbogacił muzealną kolekcję – dodaje Piotr Piwowarczyk, gospodarz Fortu Gerharda. ©℗
Tekst i fot. Bartosz TURLEJSKI