- Mam klucz do rozwiązania zagadki o potrójne morderstwo. Tak przynajmniej powiedzieli mi policjanci, przed rozpoczęciem przesłuchania - przyznał Piotr S., kolejny świadek w procesie Radosława Warawki oskarżonego o wymordowanie swojej rodziny: matki, jej męża i przyrodniego brata.
Ale wbrew przewidywaniom zeznanie świadka najprawdopodobniej niewiele wniesie do sprawy. Spośród trzech mężczyzn siedzących na ławie oskarżonych (oprócz Warawki w procesie uczestniczą jeszcze Krzysztof P. i Wojciech B.), nie rozpoznał bowiem osoby, o którą wypytywali go policjanci. Mężczyzna, którego poszukiwali mieszkał w hotelu prowadzonym przez matkę świadka w Poznaniu.
- Przedstawił się jako Damian - twierdzi Piotr S. - Zameldował się 19 i był do 23 kwietnia.
Daty się zgadzają. Wtedy właśnie doszło w willi na szczecińskim Dąbiu do rodzinnej tragedii. Ale czy wynajmujący pokój ma coś z nią wspólnego?©℗
(lw)
Więcej w czwartkowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu
Fot. Dariusz Gorajski
Radosława Warawko policjanci przyprowadzają skrępowanego, z łańcuchami na rękach i nogach.