Jabłko – towar luksusowy

 

Jesteśmy potentatem w produkcji jabłek, ale niestety, nie przekłada się to na cenę owoców. Jabłka nigdy nie były tak drogie! Cena wczesnych letnich odmian szokuje, bo w hipermarketach i dyskontach płacimy za nie - często w promocji - około 6 złotych, na rynkach jest drożej o 1-2 złote, zaś w śródmiejskich warzywniakach kilogram kosztuje nawet 10 złotych.

Co sprawiło, że popularny polski owoc jest droższy od importowanego banana? W ocenie analityków złożyło się na to kilka przyczyn. Pierwsza to słabe zbiory ubiegłoroczne i małe zapasy poczynione przez hurtowników. Już na wiosnę nasze rodzime jabłka kosztowały słono - wzrost ich ceny sięgnął wówczas 94 proc. Zawinił także koronawirus.  Kosmiczną cenę tłumaczyło się ogromną podażą na jabłka, szczególnie w pierwszych dniach epidemii, kiedy trwały towar znikał z półek z prędkością światła. Pandemia przerwała również łańcuchy dostaw z niektórych rejonów.

Sadownicy narzekają od lat, że rosną im koszty pracy, a jabłek z drzewek nie ma kto rwać - to także przyczyna wysokiej ceny.

Wraz z wchodzeniem w okres tegorocznych zbiorów podaż jabłek na naszym rynku będzie rosła, a ceny powinny spadać - oceniają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jednak na razie konsumenci tego nie widzą.

- To jabłko z Sandomierza, z czystego rejonu, wyhodowane naturalnie, bez środków chemicznych - zachwala towar sprzedawczyni w warzywniaku nieopodal Bramy Portowej, ale sama przyznaje, że cena jest wygórowana. - Niewielu klientów decyduje się na zakup kilograma, najczęściej biorą po dwa owoce - mówi ekspedientka.

 Polska jest największym w Unii Europejskiej i trzecim w świecie - po Chinach i USA - producentem jabłek. Jednak to właśnie u nas owoc ten kosztuje najwięcej. Analitycy wyliczyli, że  ceny większości odmian jabłek w stosunku do roku ubiegłego wzrosły aż czterokrotnie.

Tekst i fot. (kel)