Jeszcze pamiętamy te niedawne doniesienia z otwartego Pacyfiku, które akurat podczas radosnych Świąt Wielkanocnych poruszyły prawie cały żeglarski świat, a dotyczyły dramatycznej akcji ratunkowej przeprowadzonej ok. 1 200 Mm na wschód od Nowej Zelandii. Tam podjęty został na pokład statku handlowego „Key Opus” nasz samotnik Grzegorz Węgrzyn, porzucając swój uszkodzony jacht „Regina R.”
Grzegorz – cały i zdrowy – ostatecznie dopłynął tym statkiem do Chile, skąd samolotem wrócił już do kraju i do rodzinnego Gryfina, swoiście „zamykając wokółziemską pętlę” swojego – było nie było – niezwykłego, chociaż kontrowersyjnego wyczynu. Na razie żeglarz tak o swoim powrocie do domu zawiadomił przyjaciół (pisownia oryginalna): „Ahoj przygodo!Z przyjemnością informuje Państwa, że wróciłem do domu (…) Dziękuję…P.S.Na razie zajmuję się odgruzowaniem domu, uregulowaniem wszystkich płatności i pracą nad sobą, tj. wróceniem do pionu. To tak w skrócie. Pozdrawiam. Grzegorz”.
Dyskusje i oceny co do przebiegu całego rejsu i takiego jego zakończenia, oraz akcji ratunkowej i jej kosztów, z pewnością jeszcze długo będą trwały. Na dziś, witamy w kraju…
Wiesław Seidler
Fot. arch.