Nasza Czytelniczka (dane do wiadomości redakcji) przez wiele lat zamieszkuje w jednym z mieszkań przy ul. Ściegiennego. – Od 2002 roku mieszkałam w nim z babcią. Po jej śmierci dostałam pismo z Urzędu Miasta, że muszę opróżnić lokal z rzeczy i zdać klucze – opowiada. Niewiele myśląc, zwróciła się do adwokata, aby ten pomógł jej w trudnej sytuacji, w której się znalazła z dnia na dzień. – Pozmieniały się bowiem przepisy: kiedyś wnuczka mogła mieszkać w lokalu po babci, teraz – jeżeli lokum nie zostało wcześniej wykupione na własność – już nie.
Z powództwa Gminy Miasto Szczecin sprawa trafiła do sądu, który w 2006 r. wydał wyrok. Sąd nakazał mieszkance, aby „opróżniła i wydała” gminie lokal. Ale jednocześnie uznał, że pozwanej „przysługuje uprawnienie do lokalu socjalnego”. W związku z tym sąd wstrzymał nakaz wyprowadzki do czasu złożenia przez miasto „oferty zawarcia umowy najmu lokalu socjalnego”.
– A więc wyrok sądu jest taki, że gmina nie może mnie usunąć z mieszkania, dopóki nie wskaże lokalu socjalnego. I choć od sprawy minęło 11 lat, w dalszym ciągu nie mam mieszkania socjalnego. Wysyłałam więc w tej sprawie pisma i do ZBiLK-u, i do administracji, a nawet do prezydenta – informuje szczecinianka.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 24 maja 2017 r.
Marek KLASA
Fot. Robert WOJCIECHOWSKI