Prokuratura Okręgowa w Koszalinie postawiła zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy dwóm dyżurnym ruchu w związku z niebezpieczną sytuacją, która wydarzyła się w czwartek (19 sierpnia), kiedy to pomiędzy Koszalinem a Białogardem po pojedynczym torze kolejowym podążały w swoją stronę dwa dalekobieżne pociągi Intercity. W sumie jechało nimi około 500 pasażerów!
Gdyby nie szybka reakcja maszynistów, IC „Gryf” jadący ze Szczecina do Olsztyna i IC „Żuławy” będący w trasie z Olsztyna do Szczecina zderzyłyby się czołowo na wysokości przystanku Niekłonice. Na szczęście składy udało się wyhamować. Zatrzymały się ok. 400 metrów jeden od drugiego. Pociągi wycofano na stację w Koszalinie, skąd po postoju związanym z koniecznością sporządzenia niezbędnej dokumentacji ruszyły w dalszą drogę. Bezpośrednio po incydencie linia kolejowa pomiędzy Koszalinem a Białogardem była wyłączona z ruchu przez 1,5 godziny. Wyjaśnianiem sprawy zajęła się specjalna komisja.
Niezależnie od tego swoje postępowanie wszczęła prokuratura. Na razie jego efektem są dwa zarzuty postawione we wtorek dyżurnym ruchu kolejowego z Koszalina i Nosówka. Mężczyźni nie przyznali się do winy. Zastosowano wobec nich tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze.
Wiadomo, że pociąg jadący do Olsztyna wyruszył w trasę ze szczecińskiego dworca z blisko 80-minutowym opóźnieniem. Powodem było zamieszanie związane z próbą samobójczą na moście kolejowym nad Parnicą, gdzie powiesić chciał się mężczyzna. Ruch pociągów został tam wstrzymany, co spowodowało lawinę kolejowych opóźnień, w tym pociągu „Gryf”.
Oficjalny komunikat w sprawie groźnego incydentu na torze pomiędzy Koszalinem a Białogardem wydała spółka PKP Polskie Linie Kolejowe SA podkreślając, że nikomu nic się nie stało.
– Wstępnie ustalono, że zachowanie maszynistów było prawidłowe. Analizowane jest postępowanie pracowników odpowiedzialnych za ruch pociągów od strony Białogardu i Koszalina. Pracownicy pełniący czynności związane z prowadzeniem ruchu pomiędzy Białogardem a Koszalinem mieli niezbędne kwalifikacje i byli przygotowani do zgodnego z procedurami prowadzenia pociągów – informuje rzecznik spółki PKP PLK Mirosław Siemieniec.
Rzecznik podkreśla, że zarządca kolejowej infrastruktury prowadzi stałe szkolenia swoich pracowników, a także audyty i kontrole stanowisk związanych z bezpieczeństwem ruchu – zarówno w ciągu dnia, jak i nocą.
Warto dodać, że groźny incydent, o którym mowa, miał miejsce w 41. rocznicę tragicznej katastrofy kolejowej, do jakiej doszło pomiędzy podtoruńską Brzozą a Otłoczynem. W pociągach, które zderzyły się czołowo, zginęło wówczas 56 pasażerów, a 62 zostało rannych. ©℗
(pw, k)