W naszym województwie doszło do kolejnego masowego zatrucia środkami psychoaktywnymi. W Szpitalu Wojskowym w Wałczu od środy przyjęto osiem osób z objawami charakterystycznymi dla zatrucia dopalaczami. Jeszcze wczoraj na Oddziale Chorób Wewnętrznych przebywało 5 osób, dwie inne – w ciężkim stanie – na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Tymczasem Sąd Rejonowy w Wałczu przychylił się do wniosku komendanta Komendy Powiatowej Policji i prokuratora rejonowego o zastosowanie wobec podejrzanego o rozprowadzanie dopalaczy 3-miesięcznego aresztu.
Pierwsze osoby z objawami zatrucia trafiły do szpitala w Wałczu w środę (18 lipca). Łącznie było ich osiem – siedmiu mężczyzn i kobieta. To pacjenci w wieku od 16 do 37 lat. Do szpitala trafiali niezależnie od siebie. Stan dwójki pacjentów określany jest jako ciężki.
– W tej chwili w szpitalu przebywa siedem osób. Jedna, po udzieleniu pomocy medycznej, została zwolniona do domu – powiedziała „Kurierowi” Beata Budzyń, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie były to standardowe narkotyki, lecz dopalacze. Od ubiegłego piątku funkcjonariusze apelują o to, by osoby, które zetknęły się ze środkami w postaci białego proszku lub suszu, zgłaszały się na policję.
Tymczasem policja w Wałczu pod nadzorem prokuratora prowadzi postępowanie i próbuje ustalić źródło pochodzenia niebezpiecznej substancji. Już następnego dnia po zgłoszeniu masowego zatrucia została zatrzymana jedna osoba, która – według policji i prokuratora – ma związek z tą sprawą.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 24 lipca 2018 r.
R.K. CIEPLIŃSKI
Na zdjęciu: Coraz częściej słychać opinie, że sposobem na odróżnienie dopalaczy od innych produktów spożywczych nie powinien być skład chemiczny, lecz sposób ich działania.
Fot. KAS