Politycy PiS nie mogą się pogodzić z wynikiem ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Kwestionują rzetelność ich przeprowadzenia i podkreślają, że karta wyborcza w postaci książeczki przyczyniła się do nadzwyczaj dobrego wyniku PSL (nazwiska ludowców były na pierwszej stronie książeczki).
Po wyborach samorządowych w listopadzie ub.r. PSL zwiększył stan posiadania w sejmiku zachodniopomorskim z 3 do 7 radnych. Z kolei rezultat ubiegłotygodniowych wyborów parlamentarnych pokazuje, że elektorat PSL poważnie stopniał. Jarosław Rzepa, szef ludowców na Pomorzu Zachodnim, osiągnął w minioną niedzielę najsłabszy wynik ze wszystkich „jedynek” startujących do Sejmu w okręgu szczecińskim. Wicemarszałek Rzepa przekonał do siebie ponad 3 tys. wyborców, a przedostatni w tym zestawieniu Maciej Dżus z Partii Razem blisko 5, 5 tys. PSL przegrał też w liczbie głosów oddanych na całą listę (Razem: 15,7 tys., PSL: 14,8 tys.).
Osłabieni ludowcy mogą wejść w koalicję z PiS w sejmiku, odsuwając od steru PO. Żeby jednak PiS mógł myśleć o kandydacie na marszałka - w tej sytuacji zapewne zostałby nim Paweł Mucha, szef klubu PiS w sejmiku i doradca premiera Andrzeja Dudy - musiałby jeszcze przeciągnąć na swoją stronę radną Bezparyjnych Marię Ilnicką-Mądry i kilkoro radnych z lewicy czy też PO. W kuluarach mówi się, że operacja stworzenia nowej koalicji jest do zrobienia.
Co na to obserwatorzy sceny politycznej?
Czytaj w piątkowym "Kurierze Szczecińskim"
Fot.: Dariusz GORAJSKI