Nos czarny, mokry, a wokół niego włos siwy. Bo choć to pełen wigoru rudzielec, co smyczą stale by ciągnął na spacer, to jednak staruszek z 10 wiosnami na karku. Słodki psiak, którego pan życia i śmierci pozbył się z domu... tuż przed nowym rokiem.
Błąkał się po Niebuszewie: obraz psiej nędzy i rozpaczy. Ktoś się nad nim zlitował i zadzwonił po pomoc do schroniska. Za jego kraty trafił rudzielec 30 grudnia ub. roku. Imię zastąpił mu numer: 1266/15.
- Widać, że nie był psem bezdomnym. Jednak dotychczasowy opiekun nie poświęcał mu należytej uwagi. Bo Czosnek trafił do nas z chorymi, bardzo zaniedbanymi uszami - słyszę od pracowników schroniska. - Drobnej postury, na ugiętych nóżkach, przygarbiony z lekka. Sprawiał wrażenie wycofanej bidy. Okazało się, że to kamuflaż. Nabrał nas. Bo zmienił się nie do poznania, gdy tylko go wyprowadziliśmy na spacer: cieszył się niczym szczeniak i błyskawicznie nabrał wigoru.
Czosnek jest pogodny i przyjazny dla ludzi oraz zwierząt. Na spacerach smycz ciągnie, ale ma w sobie pokłady cierpliwości, niezbędne w kontaktach choćby z dziećmi. Nie jest już tak aktywny jak psy młode, ale ma ducha twardziela.
- Pokazał charakterek, gdy leczyliśmy mu uszy: potrafił szczeknąć, pokazać zęby. Ale poza gabinetem lekarsko-weterynaryjnym to istna kraina łagodności. Psiak łasy na smakołyki, ciekawy świata i ludzi. Chętny do zabawy. Słowem: cudo! - mówią pracownicy schroniska. - Ale też bardzo chce skupić na siebie uwagę naszych gości. Szczeka więc, by im powiedzieć: „zobaczcie, jaki jestem wspaniały".
Kto chciałby Czosnka przygarnąć, przed nim otworzyć dom i serce, jest proszony o kontakt: szczecińskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt - tel. +48 91-487-02-81.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Fot. Dorota KOSZ