O swojej działce w kompleksie Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Botaniczne", który znajduje się przy ul. Arkońskiej w Szczecinie i sąsiaduje na wyciągnięcie ręki z parkiem im. Jana Kasprowicza, pani Grażyna Skorupińska mówi, że jest niczym los wygrany na loterii. Jest jej prywatnym azylem, w którym odpoczywa, a przy okazji daje radość jej najbliższym i znajomym podczas pogawędek w miłych okolicznościach przyrody.
- Nie wyobrażam sobie, żebym miała całe dnie przesiadywać w mieszkaniu w bloku. Do działki mam niedaleko, dlatego właśnie na niej staram się spędzać jak najwięcej czasu. Kiedy trzeba, rzucam się w wir prac ogrodniczych, a jest naprawdę co robić. Działka wymaga systematyczności i cierpliwości, rośliny stałej pielęgnacji. Kiedy w jednym końcu już coś się uporządkuje, przytnie, dosadzi, przesadzi, wykopie, to już czas pędzić w drugi koniec. Jeszcze gdzie indziej trzeba już usunąć to, co przekwitło, by mogło zakwitnąć ponownie. To znów wziąć się za bary i znaleźć sposób na stworzonka ryjące i podkopujące grunt pod kwiatami, krzewami czy warzywami. Zawsze jest coś do roboty, ale nawet jeśli się zmęczę, to takie właśnie zmęczenie odpręża, uspokaja, wycisza - opowiada pani Grażyna.
Centralnym punktem działki jest trawnikowa polanka pośród rozrzuconych wkoło kwiatowych rabat, enklaw krzewów ozdobnych, warzywnych grządek. Nie brakuje też jak na takie miejsce przystało owocowych drzew, w tym śliwek odmian kometa i węgierka, czereśni, wiśni, brzoskwini. Są też zagonik truskawek i zakątki obsadzone krzewami borówki, czy malin. A na pergoli przy jednej ze ścian altany dojrzewają właśnie winogrona.
Oczy pani Grażyny szczególnie cieszą kobierce szałwii omszonej, kwitnącej aż do zimy oraz rudbekie i w wielu kolorach floksy, które od frontu tuż przy płocie tworzą niezwykle dekoracyjne szpalery. Podobnie jak wiosną w maju kipiące barwami azalie japońskie i różaneczniki. Gdzie indziej dostrzec można krzewy formowanych nienagannie kilku odmian tuj, okaz świerka, dorodne hortensje i sporo róż, które od ziemi otulają bylinowe dywany z tojeści rozesłanej. Ze swej bogatej kolekcji pani Grażyna wyróżnia także dzwonki białe i niebieskie, a także te z najwcześniej kwitnących zawsze wiosną ranniki i krokusy.
- Pięknie w tym roku kwitły jukki, ale już ich czas niestety minął. Słabiej niż zwykle rosną liliowce, niewykluczone, że to także ze względu na pogodę, te nieznośne upały i długotrwałą suszę. Za to teraz podziwiać można u mnie datury w dwóch kolorach, z których jak dotąd zakwitła jedna. Każdy sezon przynosi coś innego, zaskakuje pozytywnie, czasem negatywnie, ale zawsze jest u mnie ładnie - podsumowuje pani Grażyna. - Lubię tu przebywać, spotykamy się w rodzinnym gronie albo odwiedzają mnie znajomi. A poza wszystkim w czasach, w jakich przyszło nam żyć, w czasach także pandemii, taka działka to prawdziwy skarb. ©℗
Mirosław WINCONEK