Bunt Miliarda w Szczecinie

Fot. organizatorzy  

Od ośmiu lat, 14 lutego, kobiety na całym świecie wychodzą na ulicę, by tańcząc, protestować przeciwko przemocy seksualnej. To element międzynarodowej akcji One Billion Rising/Nazywam się Miliard - bo miliard kobiet doświadcza gwałtu. Na Pomorzu Zachodnim w kampanii uczestniczy dwadzieścia miejscowości. W tym roku z powodu epidemii większość działań odbywa się on-line. 

W piątek (12 lutego) w Szczecinie odbyła się konferencja prasowa na temat postulatów lokalnych środowisk kobiecych z okazji dorocznej akcji One Billion Rising. Pierwszym z nich jest przyśpieszenie prac nad zmianą definicji gwałtu w polskim prawie.

Chcą zmiany definicji gwałtu

- Dlaczego musimy zmienić definicję gwałtu i wprowadzić zapis o „braku wyraźnej i świadomie wyrażonej zgody na obcowanie płciowe”? Dlatego, że dziś musi dojść do czynnego oporu, aby sądy uznały zaistnienie gwałtu - tłumaczyła Bogna Czałczyńska, przedstawicielka Kongresu Kobiet, pełnomocniczka marszałka województwa ds. równego traktowania i przeciwdziałania przemocy. - To krzywdzące i nieuczciwe wobec ofiar przemocy seksualnej, którymi są nie tylko kobiety, ale także mężczyźni, dzieci i młodzież. Rozpoczniemy także działania uświadamiające samych chłopców i mężczyzn, czym jest gwałt i dlaczego opór to już kolejny etap gwałtu, że niezbędna jest świadoma zgoda na seks.

Wraz z postulowaną zmianą definicji i prawa, gwałt będzie wynikał z braku zgody. To jeden z najważniejszych postulatów wszystkich organizacji walczących o prawa kobiet.

Psychoterapeuci bez wykształcenia i uprawnień

Drugim postulatem jest rozpoczęcie działań legislacyjnych nad uregulowaniem zawodu psychologa i psychoterapeuty.

- Naszym celem jest inicjacja, doprowadzenie do certyfikacji, przejrzystości uprawnień i zapobieżenie praktykowania tak wysoce odpowiedzialnego społecznie zawodu przez osoby bez odpowiedniego wykształcenia, uprawnień, opieki superwizora i doświadczenia - mówi Małgorzata Matyja z Kongresu Kobiet. - Ludzie doświadczeni przemocą seksualną idą przez życie z lękami i stresem pourazowym. Żyją w głębokich traumach. Żeby się z tym zmierzyć, potrzebny jest im kontakt ze specjalistą. Szukając dla siebie pomocy, nie zawsze sprawdzają kwalifikacje osób, z którymi się kontaktują. Gwarancją tego jest certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Obie te instytucje są niezależne i od wielu lat kształtują standardy merytoryczne i etyczne prowadzenia psychoterapii. Niewielki procent psychoterapeutów w Polsce posiada certyfikat któregoś z tych towarzystw.

Osoby, które posiadają taki certyfikat to terapeuci, o których wiadomo, że spełnili liczne warunki. Mają wyższe wykształcenie, ukończone podyplomowe studia z zakresu psychoterapii, odbyły staże, mają doświadczenie w pracy psychoterapeuty, korzystają z superwizji, odbyły własną psychoterapię, zdały egzamin przed niezależną komisją.

Obecny stan prawny zezwala na otworzenie gabinetu pod szyldem psychologa lub psychoterapeuty bez takiego certyfikatu, kwalifikacji, nadzoru superwizora. Dlatego, jak podkreślają organizacje, następną zmianą legislacyjną powinno być bezwzględne objęcie certyfikacją i monitoringiem osób, które prowadzą takie gabinety. Tak jak w przypadku usług medycznych i
farmakologicznych.

(gan)

Wydarzenie "BUNT przeciwko przemocy wobec kobiet i dziewczynek - Szczecin" jest obecne na Facebooku