W czwartek prawa ręka szefa PiS - poseł Mariusz Błaszczak miał zeznawać w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Jako świadek w procesie byłego prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz dyrektora szczecińskiego oddziału tej firmy oskarżonych m.in. o łapówkarstwo. Ale Błaszczak w sądzie się nie pojawi.
To jeden z najbardziej zaufanych współpracowników szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Błaszczak jest szefem Parlamentarnego Klubu PiS. W czwartek miał zeznawać jako świadek w procesie dotyczącym głośnej tzw. afery w ZUS. Sąd chciał go przesłuchać w sprawie jednego z wątków tej sprawy. Chodzi o podejrzenia wymuszenie przez dyrektora szczecińskiego oddziału zakładu, na jednej z zachodniopomorskich firm, rezygnacji z należności za prace melioracyjne na działce w Legionowie należącej do posła. W "imię dobrej współpracy z ZUS-em". Firma miała wycenić swoje należności na 30 tys. zł. Błaszczak twierdzi, że zapłacił za wykonanie melioracji na swojej działce w Legionowie. I miały one zostać wycenione na kwotę 9.696,18 zł brutto. Za prace zapłacił, dysponuje fakturą i potwierdzeniem zapłaty pieniędzy.
Ale poseł Błaszczak w szczecińskim sądzie się nie pojawi. Ponieważ kolejna rozprawa w tym procesie została przełożona. Polityk miałby złożyć swoje zeznania na następnej - w październiku. Ale jest jeszcze inna możliwość.
- Nie wykluczone, że poseł zostanie przesłuchany przed sądem w Warszawie - stwierdził jeden z prawników śledzących proces.
D. Staniewski
Na zdjęciu: Mariusz Błaszczak
Czytaj więcej w czwartkowym „Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu